Opis obrażeń pana Kazimierza jest makabryczny. Według relacji córki, nie wiadomo, czy mężczyzna przeżyje. – Lekarz tłumaczy mi, że nawet, jeśli nie byłoby koronawirusa, to i tak nie wpuściłby mnie do ojca [...], nie pokazałby mi go w takim stanie. W szpitalu podejrzewają, że ktoś skakał tacie po głowie – mówi kobieta.
Do przerażających wydarzeń miało dojść w sobotę (5 grudnia) w Śliwicach. O całej sprawie opowiada zdruzgotana córka ofiary. Kobieta przebywa aktualnie za granicą, w Danii. W sobotę wieczorem dowiedziała się, że jej ojciec – pan Kazimierz, 55-letni mieszkaniec Śliwic – został brutalnie pobity.
Osoby postronne znalazły tatę około godziny 20:00-21:00. Leżał przy ulicy Glinianej w Śliwicach, przy domu, w którym mieszkał razem z kolegą. Ludzie, którzy go znaleźli, chcą pozostać anonimowi, bo boją się człowieka, który skatował mojego tatę. Mieszkańcy wiedzą, kto to jest, ale ze strachu nabierają wody w usta. Z relacji ludzi wynika, że to nie pierwsze pobicie, którego dokonał ten człowiek nadużywający alkoholu i biorący narkotyki
– opisuje zdarzenie nasza rozmówczyni.
Rozmawiałam kolejny raz ze świadkami zdarzenia, którzy do mnie wcześniej dzwonili. Jeszcze wczoraj sprawca był na wolności
– dodaje kobieta. Z redakcją kontaktowała się kilkukrotnie, to informacje z wtorku 8 grudnia.
Ojca zabrała karetka, około godziny 2 w nocy trafił do szpitala im. Jana Biziela w Bydgoszczy. Nie rozmawiałam z nim, przebywa w śpiączce farmakologicznej, leży na oddziale intensywnej terapii. Rokowania nie są dobre. Lekarz powiedział mi, że najprawdopodobniej nastąpi zgon
Wszystkie kości twarzoczaszki są zmiażdżone, w szpitalu podejrzewają, że ktoś skakał tacie po głowie. Jest obrzęk mózgu, są krwiaki na mózgu, międzymózgowie jest całe uszkodzone. Do tego ojciec ma krwiaka na śledzionie i wodę w płucach, założono mu drenaże. To jest tragedia po prostu. Lekarz ubrał wszystko w ładne słowa, ale sytuacja wygląda tak, że nawet jeśli mój tata jakimś cudem z tego wyjdzie, to będzie, jak to się mówi, człowiekiem warzywem. Będzie miał bardzo duże zaburzenia świadomości, nie będzie już nigdy samodzielny
– opisuje nasza rozmówczyni.
Kobieta skontaktowała się z "Tygodnikiem", ponieważ szuka pomocy. Uważa, że jej ojciec został brutalnie pobity, a człowiek, który tego dokonał, nadal pozostaje na wolności.
Jaka była reakcja służb na opisane wydarzenia? Więcej na ten temat tylko w najnowszym "Tygodniku Tucholskim", który ukazał się 10 grudnia.
10 7
Policja oczywiście nic nie wie, nadają się tylko do pilnowania kaczora i reszty rządowej hołoty.
8 6
Jak się mamy czuć bezpiecznie w kraju, w którym Policja wywozi protestujących 70km od Warszawy, ponad 80 radiowozów jest przeznaczanych na pilnowanie jeszcze do niedawna posła, szarej eminencji rządu, a jak ci katują ojca, to policjanci sprawdzają czy mają dobrze buty zasznurowane...
Chory kraj PiSlamistyczny.
8 2
Przecież policji nie ma , bo są oddelegowani do stolicy.
6 0
Skąd się biorą tacy degeneraci i psychopaci potrafiący tak zmasakrować człowieka?