Nie tylko wolontariusze mieli ręce pełne roboty. Cały obiekt Biblioteki - Centrum Kultury i Promocji Gminy Lubiewo tętnił orkiestrowym rytmem. Hojność mieszkańców gminy i gości była jak zwykle niezawodna. Liczba licytacji biła chyba rekordy, a puszki były ciągle zapełniane.
Program lubiewskiego 32 Finału WOŚP był przejrzysty: wielopokoleniowe występy na scenie "przekładane" w przerwach licytacjami. Te prowadzili Monika Januszewska i Adrian Kowalski. Na widowni zasiedli ludzie w różnym wieku - dziadkowie z własnymi dziećmi i wnuczętami. Milusińscy wprowadzili wiele hałasu, ale widać było radość na ich buźkach, gdy wrzucali do puszek pieniądze za wylicytowane przez rodziców przedmioty bądź usługi.
Na scenie oglądano kolejno artystów. Jako pierwsza zaprezentowała się w tańcu współczesnym grupa "Iluzja" działająca przy tutejszym ośrodku kultury. Poza tym w kilku wejściach zagrała Orkiestra Dęta OSP Bysław. Początek i koniec koncertu tej formacji to hymn WOŚP - znana wszystkim melodia. Można było też posłuchać czegoś w ludowym wydaniu - chór "Stokrotki" opowiedział w kilku piosenkach o życiu i miłości. Prawdziwym hitem był występ najmłodszych w dość odważnych, bo unowocześnionych jasełkach. Milusińscy z lubiewskiej podstawówki opowiedzieli o stajence, która tęskni za... McDonaldem i telewizją.
Pomysłów na fanty do licytacji mogłyby lubiewianom pozazdrościć największe tęgie głowy. Lubiewskiej licytacji pomógł pośrednio sam... Kamil Stoch, którego autograf wylicytowano za niezłą sumę. Były: książki, kalendarze, vouchery na masaże, weekendy we dwoje, nawet na auto do ślubu, którym można było pojechać wprost przed ołtarz albo wjechać z przytupem do pracy w poniedziałek, jak zaproponował żartobliwie prowadzący licytację. Można było także zapewnić sobie pływanie kajakiem, wizytę w spa czy u fryzjera, w warsztacie samochodowym. To nie wszystko. Szczególnym powodzeniem cieszyły się miody - zwłaszcza te z Minikowa. Tu lokalny patriotyzm wyraził się szczególnie dobrze. Nie sposób wymienić wszystko, co trafiało pod orkiestrowy młotek. Do zgarnięcia były nawet opał czy rękodzieło ludowe - obrusy i serwety.
Organizatorzy podali, że w lubiewskim finale zebrano 33.494,41 zł.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tygodnik.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz