Trzy historie, trzy tragedie i trzy świadectwa bestialskich działań okupanta. W lasach gminy Cekcyn powstały miejsca pamięci – jedno ku czci ks. Miłosława Gornowicza, drugie – Jana Ciemińskiego i mężczyzny, którego tożsamości dotąd nie udało się ustalić.
34 lata - zaledwie tyle miał ks. Miłosław Gornowicz, zamordowany bestialsko przez Niemców 5 grudnia 1944 r. Na miejsce kaźni szedł pieszo. Był bity. Wielokrotnie upadał, po raz ostatni na skrzyżowaniu dróg Wrzosowisko-Krzywogoniec. Jego oprawcy zawlekli go w głąb lasu i tam zabili. Dziś w tym miejscu dzięki działaniom Ochotniczej a w szczególności Jana Maniowskiego, sołtysa Krzywogońca i naczelnika jednostki, Andrzeja Miesikowskiego, skarbnika OSP oraz jego syna Kacpra w tym miejscu stoi brzozowy krzyż oraz dwie tablice upamiętniające ks. Miłosława Gornowicza. W piątek, 7 czerwca odsłonięto także tablice upamiętniające śp. Jana Ciemińskiego i mężczyznę nieznanej tożsamości.
Więcej informacji na ten temat można przeczytać w "Tygodniku Tucholskim"! Poniżej publikujemy galerię zdjęć.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tygodnik.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz