Dziewczęta – mażoretki z Tucholskiego Ośrodka Kultury – wykorzystały okazję, by zaliczyć swój pierwszy start w mistrzostwach świata. Takiego wydarzenia nie jest się w stanie zapomnieć. Wielka przygoda z równie wielkim światem na najwyższym poziomie będzie pamiętnym wydarzeniem dla podopiecznych Pauliny Rewolińskiej.
Z różnych przyczyn, przede wszystkim logistycznych, do czeskich Teplic pojechała mała grupa tucholskich mażoretek. Była to realizacja ambitnych planów, które już wcześniej zrodziły się w głowie trenerki.
– Pojawiła się szansa wyjazdu i nie było się nad czym długo zastanawiać – mówi Paulina Rewolińska. – Połączyłyśmy swój wyjazd z grupą chełmżyńską. Było nam po drodze, zatem wygodniej i taniej. Z Chełmży wyjechałyśmy autokarem.
Mistrzostwa świata mażoretek, czyli WAMT World Championship 2025, odbywały się od 27 do 29 czerwca i zgromadziły na scenie solistów, duety oraz formacje z całego świata, ale, jak zauważa trenerka tucholanek, przede wszystkim mażoretek z Europy.
Do czeskich Teplic pojechały trzy zawodniczki (Nadia Porębska, Nina Rewolińska, Sandra Rehfeld), trenerka Paulina Rewolińska i mama jednej ze startujących mażoretek - Natalia Porębska. Tucholskie mażoretki zaprezentowały się przed jury (siedmioro sędziów, w tym Polka) w trzeć różnych kategoriach.
Nie było łatwo konkurować z najlepszymi na świecie. Paulina Rewolińska podkreśla, że choć borowiacki team udał się do Czech bez wielkich oczekiwań, to i tak stres zrobił swoje.
– Udzielił nam się nastrój wydarzenia, bo niezwykle trudno jest zdystansować się wobec tego, co dzieje się wokół, gdy trwają mistrzostwa świata, a jest się na nich po raz pierwszy – opisuje trenerka. – Przez te trzy dni mistrzostw sędziowie obejrzeli ponad tysiąc występów. Dla nas to inny świat, ale fascynujący i znany już nie tylko z teorii czy mediów.
Dziewczęta startowały, mając na pokaz od minuty i piętnastu sekund do dwóch i pół minuty. Średnio każda z nich przebywała na scenie półtorej minuty i prezentowała własny układ choreograficzny.
Nadia Porębska zajęła w kategorii open baton juniorek 11 miejsce na 29 zawodniczek. To bardzo wysoki wynik, ponieważ tucholska mażoretka zostawiła w pokonanym polu silniejsze rywalki z innych państw. Ta sama zawodniczka w duecie z Niną Rewolińską uplasowała się na 9 lokacie na 13 startujących par w kategorii open pom pom duo trio juniorek.
Sandra Rehfeld występowała jako ostatnia i jej najbardziej dał się we znaki stres. To napięcie przełożyło się na wynik, bo dziewczyna zajęła 8 miejsce na 9 startujących w kategorii open pom pom seniorek.
Polska zdobyła w Czechach najwięcej medali i z tego należy się cieszyć – tak twierdzi trenerka tucholanek. Dziewczęta z Borów, mimo że nie przywiozły medali, bo w tak obsadzonej stawce realne szanse były nikłe, do domu wróciły z cennymi, pamiątkowymi dyplomami i zdobytym doświadczeniem. Trenerka otrzymała z kolei torbę z niespodziankami.
– To był wspaniały czas dla każdej z nas osobiście i dla naszego teamu, jego integracji – ocenia Rewolińska. - Jestem dumna z moich dziewczyn za decyzję dotyczącą wyjazdu, sam występ, postawę. Nie było łatwo, bo poza stresem związanym ze startem panował niesamowity upał i na zewnątrz, i w środku. Niektóre dziewczęta mdlały w tych warunkach. My zapamiętamy same dobre rzeczy i gorącą atmosferę, wyjątkowość tego wydarzenia.
Trenerka snuje plany kolejnego wyjazdu na mistrzostwa świata. Odbędą się one w Chorwacji. Twierdzi, że po mistrzostwach w Teplicach ma już jakiś punkt odniesienia, który pozwala określić realne szanse tucholanek, wprowadzić poprawki, lepiej się przygotować. Na konkretne analizy przyjdzie jeszcze czas.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz