Zamknij

Bernadeta Fierek z Tucholi. 107 SZCZYTÓW. "W górach jest wszystko, co kocham" - WYWIAD / ZDJĘCIA

21:09, 15.03.2025 Aktualizacja: 21:30, 15.03.2025
Skomentuj Z lewej Bernadeta Fierek we włoskich Alpach. Z prawej z córką Marią Rydelską podczas spotkania w bibliotece w Tucholi. Z lewej Bernadeta Fierek we włoskich Alpach. Z prawej z córką Marią Rydelską podczas spotkania w bibliotece w Tucholi.

Bernadeta Fierek z Tucholi od kilkunastu lat uczestniczy w wyprawach i zdobywa szczyty górskie na całym świecie. Nie jest to sportowy alpinizm ani turystyczne chodzenie po górskich szlakach, ale górski trekking i zdobywanie szczytów bez specjalistycznego sprzętu alpejskiego. Bernadeta Fierek do tej pory zdobyła 107 szczytów w wielu krajach.

W Miejskiej Bibliotece Publicznej w Tucholi „Spotkanie z górami Bernadety Fierek” zgromadziło nie tylko licznych miłośników podróży, ale również publiczność ciekawą dokonań tucholanki.

Prowadzenie powierzono Ewie Kłosowskiej, która była jej nauczycielką w podstawówce. Kłosowska, dzisiaj już na emeryturze, promuje swoich dawnych uczniów i cieszą ją ich sukcesy. Przyznała jednak, że prawie dwa lata namawiała Bernadetę na to spotkanie.

Podróżniczka opowiadała o swoich wyprawach, a ilustrację stanowiły wykonane przez nią zdjęcia. Dla zebranych była to fascynująca lekcja geografii.

Bernadeta Fierek komentowała poszczególne slajdy, mówiła o swoich wrażeniach, o trudach wspinaczki i o euforii po zdobyciu szczytu. Jej miłość do gór to uczucie „od pierwszego wejrzenia”, od szkolnej wycieczki w góry, gdy miała 16 lat. Opowieść wciągnęła publiczność. Były pytania techniczne, ale też dopytywano o szczegóły z podróży Bernadety Fierek.

ZDJĘCIA ZE SPOTKANIA W BIBLIOTECE:

[FOTORELACJA]3995[/FOTORELACJA]

 

Rozmawiamy z podróżniczką o jej wyprawach - wywiad Hanny Szulwic

Kiedy zaczęła się pani przygoda z górami?

Zaczęło się od szkolnej wycieczki w Pieniny i Bieszczady. Miałam wtedy 16 lat. Potem była dość duża przerwa, bo założyłam rodzinę, pojawiły się dzieci. Czas mijał, córki dorosły i dopiero od 16 lat biorę udział w górskich wyprawach. Właśnie wtedy zadzwonili znajomi i zaproponowali wspólny wyjazd w góry. Zdecydowałam się bez wahania. Od tego czasu dwa razy do roku jestem w górach. Jeżdżę po całym świecie, z przyjaciółmi poznanymi na jednej z wypraw w Alpach. Określamy sobie konkretne cele, wybieramy góry, po których zamierzamy chodzić, planujemy zdobycie konkretnych szczytów. Zwiedzamy zabytki i atrakcje turystyczne niejako przy okazji, po drodze, ale korzystamy z każdej możliwości. Na przykład, gdy byliśmy w Iranie, skorzystaliśmy z możliwości zwiedzenia Teheranu, bo taka okazja może się nie powtórzyć.

Pierwsza pani wyprawa była w jakich górach? 

Pierwszy wyjazd był w Tatry, taki turystyczny, chodziliśmy po szlakach. Gdy już zeszłam te wszystkie szlaki w polskich górach, zaczęłam się interesować taternictwem. Wybrałam się na zdobycie kilku szczytów i turni w Tatrach drogą taternicką, a nie wyznaczonymi szlakami dla turystów.

Między innymi byłam dwa razy na Mnichu, pierwszy raz łatwą drogą przez płytę, a drugi drogą Orłowskiego, która wymaga umiejętności i kondycji. W skali taternickiej jest wyceniana na 4+ / 5. Szlaki turystyczne nie są wyceniane w skali taternickiej.

Po szlakach turystycznych chodzą wszyscy.

Szlaki taternickie nie są wytyczone. Są tylko mapy dla wspinaczy, które pokazują drogę na szczyt.

To z pewnością trudniejsze od turystycznego chodzenia po górach i wymagające świetnej kondycji. 

Najważniejsze, żeby to lubić.

Skąd u pani taka świetna kondycja?

W młodości trochę biegałam. Należę do osób aktywnych, dużo chodzę i ruszam się. Nie robię specjalnych treningów.

Po poznaniu polskich gór, dokąd pani ruszyła?

Zapragnęłam zobaczyć inne góry. Pojechałam do Austrii w Alpy. Dołączyłam do grupy osób zupełnie mi nieznanych. Spakowałam plecak, pojechałam w umówione miejsce i poszliśmy w Alpy. Tak zrobiłam kilkakrotnie. Na jednym z wyjazdów poznałam ludzi, z którymi do tej pory jeżdżę na wyprawy.

Punta Penia (3343 m. n.p.m.) w masywie Marmolady we włoskich Alpach

To już są wyprawy po całym świecie. 

To prawda. Pojeździłam po krajach europejskich, Bałkanach, Azji – to Iran i Turcja wschodnia (zupełnie inna od zachodniej, europejskiej części), Wyspy Zielonego Przylądka na Oceanie Atlantyckim (należą do Afryki) i na koniec, ubiegłoroczna duża wyprawa do Peru w Ameryce Południowej.

Mówiła pani na spotkaniu, że do tej pory zdobyła pani 107 szczytów. Proszę opowiedzieć o tych wyprawach. Dokąd pani dotarła. 

Opowiem o wyprawie w Dolomity. Chodziliśmy po pokrytym lodowcami masywie Marmolady. Z powodu ocieplenia klimatu lodowce się nieco cofają. Do chodzenia po nich konieczne były raki. Najwyższy szczyt Marmolady, Punta Penia (3343 m. n.p.m.) Via Ferrata, czyli Stalowa Droga ma ułatwiające wejścia drabinki, specjalne metalowe uchwyty i stalową linę, do której trzeba się wpiąć przy podejściach. Potrzebne są kaski i rękawiczki, bo stalowe elementy są bardzo zimne i szorstkie.

W Turcji zdobyliśmy najwyższą górę kraju, Ararat (5137 m. n.p.m.), na granicy z Armenią. Nie ma tutaj żadnego szlaku, ale mieliśmy przewodników, którzy byli również naszymi kucharzami. Na szczyt ruszyliśmy tuż po północy. Temperatura spadła poniżej zera. Wiał mocny wiatr. Kopuła szczytowa pokryta lodem. Udało się, stanęliśmy na szczycie. Nie obyło się bez wypadków. Kolega i koleżanka stracili wzrok, trzeba było ich sprowadzić na dół. To z powodu wysokości i warunków pogodowych. Po dwóch dniach odzyskali wzrok.

Ararat (5137 m. n.p.m.) najwyższa góra w Turcji.

Kolejna egzotyczna wyprawa wiodła do Iranu. Jechałam tam z duszą na ramieniu, bo kraj wydawał mi się niebezpieczny. Bardzo miło się rozczarowałam, chociaż jako cudzoziemkę na pewno traktowano mnie lepiej. Po wyjściu z samolotu założyłam chustę na głowę, odzież z długim rękawem, długie spodnie, pełne buty.

Naszym pierwszym szczytem w Iranie był Alam Kuh (4850 m. n.p.m.) Każdy cudzoziemiec musi wykupić „permint” czyli pozwolenie na działalność na danym szczycie. Do dyspozycji mieliśmy konie i przewodnika. Do obozu pierwszego na przełęcz, konie zaniosły nasze bagaże. Zwierzęta szły po głębokim śniegu. Spaliśmy pod namiotami, w dzień było ciepło, ale w nocy bardzo zimno. Góry Alborz zwane też Alpami Irańskimi to góry skaliste. Z miejsca na miejsce poruszaliśmy się zdezelowaną taksówką, a odległości były spore.

Po Iranie, który zrobił na mnie ogromne wrażenie – ludzie, kultura i całe otoczenie, największe wrażenie zrobiło na mnie Peru.

Alam Kuh (4850 m. n.p.m.) drugi po Damavand najwyższy szczyt Iranu.

To ostatnia wyprawa, z ubiegłego roku. 

Peru jest krajem pełnym kontrastów, od zamglonej, szarej Limy, która ma niewiele do zaoferowania, do pięknych Gór Tęczowych, gdzie jest słonecznie. Peruwiańczycy na co dzień noszą swoje tradycyjne stroje, kapelusze i kolorowe spódnice z wełny alpak. Wyglądają pięknie, bardzo egzotycznie

Jaki jest klimat w Peru?

Gdy rozpoczęliśmy wyprawę u nas zaczynało się lato, a w Peru był pierwszy dzień zimy. Zima inaczej wygląda, temperatury są dodatnie, aczkolwiek w górach, po zachodzie słońca jest zimno, nawet na minusie.

A gdzie mieszkacie w czasie górskich wypraw?

W Europie najczęściej wybieramy schroniska bądź hotele, w Iranie spaliśmy pod namiotami, tylko na Damavand w małych domkach w kształcie igloo. W Peru wynajęliśmy specjalne kapsuły do spania. Były przyjemne, ale bardzo zimne w nocy. Spaliśmy w puchowych śpiworach, poubierani ciepło i nie było nam za gorąco.

Proszę powiedzieć, jaki ekwipunek i jaką odzież trzeba zabrać na takie wyprawy. Rozumiem, że zależy to od docelowego miejsca i pory roku. Jaką odzież zabrała pani do Peru?

Zabrałam ciepły, puchowy śpiwór, puchową kurtkę, bo w górach jest chłodniej niż w dolinach, termiczną odzież, odpowiednie buty. Sprzęt wspinaczkowy nie był nam potrzebny. Z kolei, jak mówiłam wcześniej, idąc na Via Ferratę we Włoszech potrzebowaliśmy kaski, lonże i przydały się rękawiczki. Najpiękniejsze widoki są we włoskich Dolomitach.

Ile waży bagaż na wyprawę? Pozostańmy przy tej ostatniej, do Peru.

Pakuję wszystko do plecaka 50 l. To musi wystarczyć.

Co dla pani jest najtrudniejsze na wyprawach?

Po podjęciu decyzji o wyjeździe, ma spraw specjalnie trudnych. Zbieram informacje o kraju i regionie, do którego ruszamy - czytam, oglądam filmiki w Internecie. Muszę jak najwięcej wiedzieć o górach i szczytach, które planujemy zdobyć.

Wyprawa zorganizowana jest w konkretne góry. Kraj zwiedzacie przy okazji, po drodze. Przy wyprawie do Peru jakie były plany?

W Peru zaplanowaliśmy pięciodniowy trekking dokoła sześciotysięcznika Salkantay. Miejscami posuwaliśmy się oryginalną drogą zbudowaną przez Inków. Jest już co prawda bardzo zniszczona przez turystów i konie, ale jej pozostałości można jeszcze odnaleźć. Na koniec doszliśmy do Machu Picchu (2430 m. n.p.m.) To miejsce jest jednym z najbardziej znanych w Peru. My weszliśmy jeszcze na Huayna Picchu (2693 m. n.p.m.), która góruje nad Machu Picchu. Na ten szczyt może wejść tylko 400 osób na dobę, dlatego trzeba się wpisać do księgi wejść i zgłosić swój powrót. Stamtąd dokładnie widać cały teren Machu Picchu, położony trzysta metrów niżej.

Dużo jest tam turystów?

W samych górach spotkaliśmy dwie małe grupy, natomiast na samym Macchu Picchu turystów jest mnóstwo. Na koniec wyprawy zobaczyliśmy Tęczowe Góry. Do niedawna były ukryte pod czapą lodowca, a gdy lodowiec stopniał, to w całej krasie ukazały przepiękne, kolorowe góry. Kolory zawdzięczają minerałom, z których są zbudowane. Były pomysły eksploatacji Tęczowych Gór, ale na szczęście odstąpiono od tego i objęto ochroną.

W czasie wyprawy chodziliście w miejsca, gdzie turystów, nazwijmy zorganizowanych, praktycznie nie ma. Wyobrażam sobie, że dzięki temu spotykaliście zwykłych mieszkańców Peru.

Gdy jestem na wyprawach, szczególnie w egzotycznych krajach, staram się przyglądać mieszkańcom. Interesuje mnie bardzo co jedzą, gdzie mieszkają, jak pracują i wyglądają.

Co panią zadziwiło w Peru?

To zupełnie inny świat, różny od europejskiego. Ludzie tam żyją i funkcjonują zupełnie inaczej. W sklepach nie ma kas fiskalnych. Należność liczy na kartce należność za towar. Na dziesięciosolowym banknocie jest Macchu Picchu. Andy pokrywa bogata roślinność. Kondory szybują nad górami, siadają na skalnych półkach. Piękne jest położone najwyżej na świecie jezioro Titicaca. Liście koki suszonej są wszędzie. Można zaparzyć herbatę lub zwinięte liście ułożyć na wewnętrznej stronie policzka i żuć. Dodam jeszcze, że koki nie można wywozić z Peru.

W Andach spotkała pani rdzennych mieszkańców.

Tam mieszkają Indianie Ajmara i Quechua. To bardzo gościnni ludzi, przyjmowali nas serdecznie, gdy mieszkaliśmy u nich. Gotowali dla nas posiłki, oparte przede wszystkim na ziemniakach. W Peru uprawiają 4 tys. gatunków ziemniaków.

Z Peru ziemniaki przywieziono do Europy. W Wielkopolsce jeszcze teraz mówi się na nie „pyry”.

Również kukurydza i rośliny strączkowe są rozpowszechnione.

Smakowała pani peruwiańska kuchnia?

Bardzo. Szczególnie na trekkingu kucharz gotował nam bardzo smaczne dania. Miejscowi opowiadali nam o swoim regionie, o sztucznych wyspach Uros na jeziorze na jeziorze Titicaca, zbudowanych z trzciny totora. Indianie przyjmują turystów na tych wyspach, ale mieszkają na lądzie. Wyspy są miejscem ich pracy, taki trochę skansen dla przyjezdnych, ale kiedyś rzeczywiście były zamieszkałe.

Czy trzeba zapłacić za, jak mówią, „zajęcie góry”?

Nie, w Peru nie potrzeba. To było potrzebne w Turcji, gdy wchodziliśmy na Ararat oraz w Iranie.

Drogie jest takie pozwolenie?

Kosztuje około 50 dolarów. W Peru nie trzeba płacić, ale nie ma tam wytyczonych szlaków. Trzeba wynająć przewodnika, który zna drogę, załatwia nasze sprawy bieżące na miejscu, pomaga w kontaktach z miejscowymi. Porozumiewaliśmy się z nim po angielsku. Indianie są zaadoptowani do wysokości, a my po przyjeździe musieliśmy się zaaklimatyzować, przyzwyczaić do mniejszej ilości tlenu w powietrzu. Przebywanie na wysokościach powoduje bóle głowy, zadyszkę, brak apetytu, bezsenność.

Podróż do Peru była długa?

Wylecieliśmy z Katowic do Paryża, z Paryża do Limy. Czekaliśmy 10 godzin na nasz lot. W Limie byliśmy dwa dni. Zwiedziliśmy miasto, które nie jest zbyt ciekawe, bo centrum otoczone jest slumsami. Nikt z turystów się tam nie zapuszcza, bo to bardzo niebezpieczne. Potem do Arequipy, miasta położonego na wysokości ponad 2300 m. n.p.m., u podnóża gór Cordillera Volcanica. W centrum jest przepiękny rynek i katedra, z wieży której oglądaliśmy całe miasto. Wygląda bajkowo, bo jest zbudowane z białego kamienia wulkanicznego. Potem rejsowym autokarem pojechaliśmy do Cuzco. Cała podróż to ponad tysiąc kilometrów. Pasażerowie mogli podziwiać widoki, a w każdym autokarze jest przewodnik, który opowiada o okolicy. Po drodze można zwiedzać ciekawe miejsca. W Andahuaylillas jest piękny kościół, zwany Kaplicą Sykstyńską Andów.

Jaki był najwyższy szczyt, na którym pani stanęła?

Ararat 5137 metrów n.p.m., najwyższa góra w Turcji.

To słynna biblijna góra.

Tak, miejsce, gdzie osiadła arka Noego. To strefa zmilitaryzowana, dlatego na wejście potrzebne jest pozwolenie.

Na każdym zdobytym szczycie robi sobie pani zdjęcie z flagą Tucholi.

To taki lokalny patriotyzm. Chcę rozsławić swoje miasto. Tutaj się urodziłam, mieszkam i pracuję. Mam dwie dorosłe córki i trzech wnuków.

Która wyprawa zrobiła na pani największe wrażenie?

Z pewnością Peru, pełne kontrastów, inne niż Europa. Następnie Iran. Z każdej podróży przywożę setki zdjęć, z których po powrocie robię foto książki i każdą wyprawę oddzielnie opisuję.

Pociąga panią egzotyka.

Lubię kraje Bliskiego Wschodu, ich kulturę, kuchnię.

Bierze pani udział w przedsięwzięciu „Korona Europy”. Na czym to polega?

Na zdobyciu najwyższego szczytu każdego kraju. Do tej pory zdobyłam 8 szczytów z Korony Europy. To nie zawsze wysokie góry, bo przecież

najwyższymi górami Watykanu są Wzgórza Watykańskie (75 m. n.p.m.) Udało mi się zdobyć dwie odznaki z Korony Europy – popularną i brązową. Niewiele mi brakuje do srebrnej odznaki, jeszcze 3 szczyty. Wierzę, że ją zdobędę.

Czy następna wyprawa już zaplanowana?

Jeszcze w powijakach, dlatego nie zdradzę, żeby nie zapeszyć.

Czy stara, turystyczna piosenka, „w górach jest wszystko, co kocham” jest o pani?

Tak czuję. W górach jest wszystko, co kocham: wolność, piękna przyroda, niezapomniane wrażenia i towarzysze górskich wędrówek, którzy też mają w sercach miłość do gór.

BERNADETA FIEREK I OSIĄGNIĘCIA

Szczyty na świecie --- 63

Szczyty w Tatrach --- 32

Pieniny, Beskidy, Bieszczady --- ok.12

Zdobyte 3 najwybitniejsze szczyty po stronie słowackiej należące do Wielkiej Korony Tatr:

Gerlach 2655 m n.p.m. (droga Martina)

Lodowy 2627 m n.p.m.(przez Lodowego Konia)

Durny 2623 m n.p.m.

Zdobyte 8 szczytów z Korony Europy (2 odznaki KE)

Rysy (Polska) – 2499 m n.p.m.

Gerlach (Słowacja) – 2655 m n.p.m.

Musała (Bułgaria) – 2925 m n.p.m.

Hoverla (Ukraina) – 2061 m n.p.m.

Triglav (Słowenia) -2864 m n.p.m.

Zla Kolata ( Czarnogóra) – 2534 m n.p.m.

Mulhacen (Hiszpania) – 3478 m n.p.m.

Zugspitze (Niemcy) – 2962 m n.p.m.

Szczyty dodatkowe Europy

Ararat (Turcja) – 5137 m n.p.m.

Pico del Teide ( Teneryfa) – 3718 m n.p.m.

Przejścia taternickie

Żabia Lalka – Droga przez Przełączkę pod Żabią Lalką, wycena w skali UIAA: III

Wys. 2095 m n.p.m.

Mnich – Droga Orłowskiego, wycena w skali UIAA : V ( wys . 2067 m n.p.m.)

Cubryna – Prawy Abgarowicz: UIAA : I (wys.2376 m n.p.m.)

Via Ferraty czyli żelazne drogi

Przejścia w Alpach i Dolomitach – stopień trudności A/D wg skali A/G

Żelazną drogą zdobyta Punta Penia (3343 m n.p.m.) najwyższy szczyt w masywie górskim Marmolady we Włoszech

Masywy górskie w Europie:

- Karpaty - Alpy - Dolomity

Masywy górskie w Azji

- Taurus - Elburs --Alborz

Archipelag Wysp Zielonego Przylądka – 4 wyspy zawietrzne, góry powulkaniczne

Ameryka Południowa 

Andy

Tęczowe Góry Vinicunca 5036 m n.p.m.

Machu Picchu

Spotkanie w bibliotece w Tucholi. Bernadeta Fierek z córką Marią Rydelską.

(Hanna Szulwic)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%