Za nami premiera, a w planach już kolejne dwa seanse "Świadków historii - życie w cieniu poligonu". Filmu, w którym mieszkańcy Wierzchucina i okolic okolicy opowiadają, co widzieli (lub co relacjonowali im bliscy) na przełomie 1944 i 1945 roku. Obiekt tylko trochę przypominający samolot unoszący się wysoko do góry i potem obierający kurs na południ. Podejrzanie oszronione elementy wagonów... To tylko przykłady najczęściej pojawiających się relacji starszych osób, które nagrali Bartosz Puchowski i Jakub Wróbel.
Poligon Heidekreaut nadal skrywa tajemnice, ale ogrom wiedzy mamy dzięki Bartoszowi Puchowskiemu, lokalnemu działaczowi, który jest prezesem Stowarzyszenia na Rzecz Ocalenia Śladów Przeszłości w Gminie Cekcyn "Światło". W regionie i nie tylko doskonale kojarzone są widowiskowe inscenizacje historyczne przy dworcu w Wierzchucinie. Efektów działalności pasjonatów historii mamy więcej. Jednym z niedawnych, zeszłorocznych, jest imponujący mural widziany już wjeżdżając pociągiem do wsi. Są też filmy, które nabierają teraz kształtu cyklu. Ukazała się świeża rzecz, druga część "Świadków historii". Premierowy seans w grudniu obejrzeliśmy w świetlicy w Wysokiej. Rozmowy kręcił z Puchowskim Jakub Wróbel, film uzupełniają liczne nagrania z drona autorstwa Przemysława Bukowskiego.
"Poligon szkolno-doświadczalny V2 "Wrzos" w okolicach Wierzchucina działał od czerwca 1944 roku do stycznia 1945. Z terenów poligonu wystrzelono 300 rakiet A4 (V2) w kierunku południowym (Kalisz, Sieradz). Takiego miała wysokość 14,26 m. Przed tankowaniem ważyła 4,5 tony, po zatankowaniu 12,7 tony. Napędzana była mieszanką alkoholu (175 alkoholu etylowego i 25% wody) oraz ciekłego tlenu). (...) Osiągała do 320 km odległości" - podają lokalni badacze historii. Warto dodać, że twórca rakiety oddając się po wojnie w ręce Amerykanów miał dzięki swojej wiedzy wpływ na... program NASA dotyczący tworzenia rakiet kosmicznych. Wiele z tych szczegółów potwierdza się, gdy twórcy filmy rozmawiają ze "świadkami historii". Do mieszkańców Wierzchucina, Małego Gacna, Ostrowa czy Lniana docierali w ciągu kilku miesięcy, od tegorocznego lata. Nagrali ich opowieści tworząc prawie 50-minutowy dokument. Niektórzy ze świadków zaszczycili swoją obecnością premierę w świetlicy w Wysokiej. Ich nazwiska publikujemy przy artykule.
Co przypominają sobie świadkowie historii? Zacznijmy od tego, że jako dzieci nie mogli oni ot tak obserwować wszelkich działań na poligonie, bo Niemcy starali się ten widok skrywać przed Polakami. Nie mieli jednak jak ukryć obrazu startujących rakiet. Jak słyszymy na filmie, takich startów było nawet kilka dziennie. Jedna z osób opowiada, że rakieta (wówczas ludzie nie wiedzieli, że właśnie tak należy nazywać unoszący się obiekt, a mówiono "bomby"), najpierw startowała pionowo w górę docierając na podobną wysokość, po czym obierała kierunek mniej więcej na Toruń i Bydgoszcz. Co ciekawe, relacje właśnie z tych stron mówią o przelatujących regularnie na błękitnym niebie obiektach z kierunku Borów Tucholskich. W zależności od miejsca, startowi "bomby" towarzyszył huk. Niektóre opowieści wskazują na testy rakiet, sprawdzian ich sterowności, bo te były w stanie zatrzymać się na niebie i wracać. Po ich upadkach z wysokości w okolicy do tej pory są leje, doły. Nawet niedaleko posesji, albo w lesie.
- Zakaz był, aby podchodzić - powtarzają świadkowie historii o zbliżaniu się do poligonu. Znaków, poza startującymi "bombami" było mnóstwo. Mieszkańcy domyślali się, czemu służą dodatkowe tory prowadzące do zamkniętego przez Niemców terenu.
O tym, że dzieje się tu coś niezwykłego, świadczyły beczkowozy - ja to określają świadkowie - z "ciężką wodą". Uwagę przykuwały ich elementy, które przypominały oszronienie, choć o ciepłej porze roku. Dziś już wiadomo, że był to regularny transport ciekłego tlenu. Inni ze świadków przyznają, że pamiętają transport arsenału, a w nim elementy rakiet - ich charakterystyczne czuby. Obserwacje nie były jednak proste. Pociągi, w tym wagony pasażerskie, miały zasłonięte okna. Pobocznym, ale bardzo interesującym wątkiem jest ten, który pojawia się jakby między wierszami poszczególnych opowieści świadków historii. Można z nich bowiem wywnioskować, jak wyglądały relacje Polaków i okupujących teren Niemców. Ci na tym końcowym etapie wojny, zapewne przewidując nadchodzący scenariusz, próbowali żyć w lokalnym porozumieniu. Na przykład: zabijając gospodarzowi cielę w celach spożywczych, płacili za nie. To jedna z opowieści.
Powstanie filmu wsparli darczyńcy: PUE Wergon Sp. z o.o. i Fundacja Programy Kopernikańskie. O otoczkę spotkania w ramach premiery zadbało Koło Gospodyń Wiejskich w Wysokiej. Wszyscy otrzymali podziękowania od Bartosza Puchowskiego.
Zanim film trafi do internetu na YouTube i stanie się ogólnie dostępny, jeszcze kilkukrotnie będzie można go zobaczyć podczas zorganizowanych seansów i to w towarzystwie bohaterów, którzy się w nim wypowiadają.
15 lutego film zostanie wyświetlony w świetlicy wiejskiej w Ostrowie, a 1 marca w Małym Gacnie. W obu przypadkach początek o godz. 17:00. Lokalizacje są nieprzypadkowe. Z Ostrowa są "świadkowie historii" kuzyni Edmund i Stanisław Pawłowscy, a z Małego Gacna Jadwiga Gwizdała.
Dlatego też nie opisujemy w szczegółach wszystkich opowieści zawartych w filmie, a tylko streszczeniem niektórych zachęcamy, abyście znaleźli czas i sami obejrzeli "Światków historii".
Świadkowie zaprezentowani na filmie:
Stanisław Pawłowski (Ostrowo)
Edmund Pawłowski (Ostrowo)
Lidia Manikowska (Lniano)
Teresa Babińska (Tuchola)
Jadwiga Gwizdała (Małe Gacno)
Jerzy Gackowski (Lniano)
[FOTORELACJANOWA]3778[/FOTORELACJANOWA]
PRZYPOMNIJ SOBIE PIERWSZĄ CZĘŚĆ FILMU
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz