Wspominamy zmarłych z powiatu tucholskiego, których żegnaliśmy na łamach "Tygodnika Tucholskiego" w ciagu ostatniego roku: 2024 i ostatnich tygodni roku 2023. Przypominamy teksty, które im poświęciliśmy. Są to nauczyciele, działacze społeczni i kulturalni, przedsiębiorcy itd.
Miał 54 lata. Zmarł 31 grudnia 2023 r. po wieloletniej walce z ciężkim nowotworem. Na łamach "Tygodnika Tucholskiego" wspominaliśmy Janusza Zabrockiego na początku roku – znanego przedsiębiorcę z gminy Śliwice. Razem z bratem stworzył i rozwinął dużą firmę produkująca meble.
Janusz Zabrocki urodził się 19 września 1969 r. w Tucholi. Całe życie mieszkał w Okoninach Nadjeziornych w gminie Śliwice. Był szóstym dzieckiem z siedmiorga rodzeństwa. Od najmłodszych lat pomagał swojemu ojcu Józefowi w pracach w drewnie. Skończył szkołę rolniczą. Jaki był na co dzień?
To pytanie zadaliśmy jego najbliższej rodzinie. Męża, ojca, ale też szefa wspominają na łamach "Tygodnika" żona Bożena oraz dzieci: Monika, Szymon, Kamila, Michał i Agata. Janusz Zabrocki doczekał się też czworga wnucząt.
– Zawsze spokojny i opanowany, czasem mieliśmy wrażenie, że nic nie jest w stanie go doprowadzić do wściekłości. Lubił, kiedy rodzinnie się integrowaliśmy, zawsze był aktywny w rozmowach, uwielbiał tematy rozwojowe, historyczne, psychologię człowieka. Miał ogromną wiedzę, jako dzieci mieliśmy wrażenie, że zna odpowiedz na każde pytanie – słyszymy od najbliższych Janusza Zabrockiego.
Lubił towarzystwo, ale jednocześnie był indywidualistą. Przyjemność sprawiało mu przebywanie w samotności i myślenie, planowanie. Realizował każdy plan, który pojawił się w jego głowie. Miał też ogromny sentyment do Okonin Nadjeziornych, swojego rodzinnego miejsca. Lubił podróżować ale zawsze mawiał, że "w Okoninach wolniej płynie czas".
Gotował, a potem wszystkich zapraszał na obiad
Dzieci wspominają, że tata miał szacunek do ludzi, do każdego człowieka. Był waleczny, pomimo ciężkich chorób nie pokazywał słabości, nie poddawał się. O pierwszej chorobie powiedział tylko dwóm osobom, żonie oraz bratu – jednocześnie wspólnikowi. Pozostałych bliskich nie chciał martwić.
– O wszystkim dowiedzieliśmy się dopiero po operacji – przyznają potomkowie.
Odkąd zachorował, czyli 9 lat temu, po pierwszej operacji resekcji żołądka zaczął praktykować wdzięczność. Świadomie czerpał z życia. Jego pasją było majsterkowanie, tworzenie. Po pracy umysłowej ubierał się w dres i zajmował się pracami w ogrodzie, budowaniem w drewnie. Lubił też gotować. Wtedy zapraszał całą rodzinę na obiad.
– Wspólnie z mamą robili mnóstwo przetworów z owoców i warzyw. Ponadto lubił słuchać podcastów i oglądać filmy naukowe oraz te o II wojnie światowej – słyszymy dalej.
Pracował 7 dni w tygodniu
Wielu mieszkańców z naszego terenu Janusza Zabrockiego znało przede wszystkim jako przedsiębiorcę. Swoją pracę zaczął od produkcji okien i drzwi razem z młodszym bratem Marianem Zabrockim. Firmę otworzyli w 1997 roku – Zakład Stolarski Zabroccy. Później zaczęli wytwarzać: taborety, stoły, krzesła – sprzedawali je pod konkretne zamówienia klientów. Od poniedziałku do soboty zajmowali się produkcją, a w niedzielę rozwozili meble. Jego motto brzmiało: "jak jest cel, to pieniądze zawsze się znajdą".
Sprzedaż rozwinęła się na sklepy meblowe, od 15 lat głównymi odbiorcami są klienci zagraniczni. Obecnie firma działa pod nazwą Fabryka Mebli Zabroccy Sp. z o.o. i zatrudnia około 80 pracowników.
– Tata miał zawsze dobry kontakt z pracownikami, był wymagający, ale bardzo serdeczny. Zawsze znalazł czas, żeby ich wysłuchać, szanował pracowników. W firmie z uśmiechem wspomina się stały tekst szefa: "Porządku się nie robi, porządek się utrzymuje" – słyszymy od naszych rozmówców.
Tak o swoich początkach w przemyśle drzewnym mówił sam Janusz Zabrocki – w wywiadzie do programu realizowanego przez TVP1 w 2021 r.:
– W małym warsztaciku, gdzie ojciec tworzył, robił coś w drewnie, ja strugałem sobie w rogu samolociki [...]. Pracuję w spółce z bratem, razem stworzyliśmy tę firmę. Robiliśmy stoły, drzwi, okna, świadczyliśmy usługi stolarskie. W pewnym momencie pomyśleliśmy, że chcemy wytwarzać coś seryjnie, żeby to było powtarzalne i dało nam stałą, równą pracę. Wpadliśmy na pomysł, że będą to krzesła. Krzesło jest meblem właściwie niezbędnym, potrzebnym wszędzie. Dzisiaj ludzie nie mają czasu, chcą mieć wszystko szybko, dlatego często robi się łatwo dostępne rzeczy z plastiku. Tutaj jednak potrzeba czasu i cierpliwości. Drzewo rośnie powoli. Tak samo jest później z jego przetwarzaniem. Wytworzenie czegoś z drewna wymaga dłuższego czasu produkcji i uszlachetniania tego wyrobu.
Planował wielką podróż
Siłą rzeczy Janusz Zabrocki wiele swojego życia poświęcił na prowadzenie firmy. Długoletnia choroba sporo jednak zmieniła.
– Tatę wspominamy bardzo ciepło. W naszym dzieciństwie widzieliśmy niezwykle zapracowanego człowieka, ale ostatnie 10 lat bardzo mocno nadrobiliśmy – przekazują dzieci.
Janusz Zabrocki często brał do ręki kartkę i długopis, aby planować kolejne kroki w rozwoju firmy albo agroturystki, którą prowadzili wspólnie z żoną. Chciał podróżować, trochę zwolnić w życiu i skupić się na sobie oraz małżonce. Planował większą podróż: nad Wielki Kanion, na Sycylię i powrót nad Jezioro Garda we Włoszech – czuł, że to jest jego drugie miejsce na ziemi.
Tymi słowami dzieci i żona żegnały podczas pogrzebu Janusza Zabrockiego (fragmenty):
Jesteśmy wdzięczni, że nauczyłeś nas patrzeć swoimi oczami na świat. Z twojego wnętrza płynęła miłość, która w każdym z nas wzbudziła pasję i mobilizację do spełniania się oraz realizowania najskrytszych marzeń [...]. Dziś, żegnając się, chcemy wspomnieć twoje słowa: "Jestem wdzięczny za każdy dzień, bo nigdy nie wiem, który będzie tym ostatnim". Mimo tego bólu, do końca swoich chwil uśmiechałeś się i wspierałeś nas pozytywnym słowem, że "wszystko będzie dobrze" [...]. Tato, zapewniliście nam z mamą mnóstwo pięknych wspomnień. Dziękujemy za wszystkie rozmowy przy naszym okrągłym stole i niedzielne obiadki, które razem przygotowywaliście [...]. Nigdy nie pozostawiłeś nas bez odpowiedzi na nawet najtrudniejsze pytania. Na zawsze w naszych sercach twoje cieple dłonie, serdeczny uśmiech i wrażliwe spojrzenie [...].
Kochany mężu, dziękuję Tobie za wszystkie lata spędzone razem. Za dotyk, za rozumienie się bez słów. Szliśmy przez życie ramię w ramię, zawsze w zgodzie i z szacunkiem. Mieliśmy jeszcze tak wiele wspólnych planów...
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz