Zamknij

Nasi sołtysi. Brzozowe Błota (gm. Śliwice): Jak go wybierano, był najmłodszym sołtysem w powiecie / WYWIAD

08:32, 30.08.2024 Aktualizacja: 08:39, 30.08.2024
Skomentuj  Gdy zostałem sołtysem drogi we wsi były gruntowe. Przywożono przyczepy z żużlem i zasypywano dziury. Tak to wyglądało, nie działo się nic. Jeszcze dawniej było takie zdarzenie. Sołtys mieszkał w połowie wioski i szły do niego słupy telekomunikacyjne, bo miał telefon. Gdy przestał być sołtysem, słupy zlikwidowano. Teraz mamy we wsi światłowód - opowiada Wojciech Babiński Gdy zostałem sołtysem drogi we wsi były gruntowe. Przywożono przyczepy z żużlem i zasypywano dziury. Tak to wyglądało, nie działo się nic. Jeszcze dawniej było takie zdarzenie. Sołtys mieszkał w połowie wioski i szły do niego słupy telekomunikacyjne, bo miał telefon. Gdy przestał być sołtysem, słupy zlikwidowano. Teraz mamy we wsi światłowód - opowiada Wojciech Babiński

18 lat temu rozmawialiśmy z Wojciechem Babińskim, gdy zostawał wówczas najmłodszym sołtysem gminy Śliwice i generalnie powiatu tucholskiego. Wtedy miał 24 lata, dziś 42. O czym opowiedział Hannie Szulwic teraz w ramach cyklu Tygodnika Tucholskiego "Nasi sołtysi?

Brzozowe Błota, niewielkie sołectwo wśród śliwickich lasów. Od kiedy jest pan sołtysem tego pięknego zakątka?

Był czas, że sołectwem Brzozowe Błota zarządzał sołtys sąsiednich Okonin. W 2006 roku zwołano zebranie, na którym mieszkańcy mieli zdecydować, czy chcą wybrać sołtysa Brzozowych Błot.

Chcieli swojego sołtysa?

Oczywiście. W sołectwie Okoniny, nasze potrzeby byłyby przegłosowane, bo nie ma nas dużo. Nikt ze starszych nie chciał sołtysować i mnie wybrano. Miałem wówczas 24 lata, teraz mam 42 lata. Razem z początkową, bardzo krótką, właśnie kończy się moja piąta kadencja, W naszej gminie wybory sołtysów właśnie się zaczynają. Podobno w Brzozowych Błotach wybory sołtysa wyznaczono na wrzesień. Jesteśmy ostatnią gminą w powiecie tucholskim, w której jeszcze nie było nowych wyborów.

Zamierza pan kandydować?

Tak. Chciałbym dokończyć rozpoczęte zamierzenia i projekty, ale nie wiem czy tak się stanie. Jest demokracja.

Jest pan sołtysem już długo. Jak wyglądały Brzozowe Błota, na początku sołtysowania, a jak wyglądają obecnie. Co udało się zrobić?

Na pewno wioska zmieniła się na lepsze. Gdy zostałem sołtysem drogi we wsi były gruntowe. Przywożono przyczepy z żużlem i zasypywano dziury. Tak to wyglądało, nie działo się nic. Jeszcze dawniej było takie zdarzenie. Sołtys mieszkał w połowie wioski i szły do niego słupy telekomunikacyjne, bo miał telefon. Gdy przestał być sołtysem, słupy zlikwidowano. Teraz mamy we wsi światłowód.

Pozyskaliśmy też własny plac sołecki, który zagospodarowaliśmy i zrobiliśmy obsadzenia. Planujemy jeszcze ogrodzenie i plac zabaw dla dzieci. Marzy mi się siłownia plenerowa. Są zewnętrzne środki na zagospodarowanie placów sołeckich i liczę, że je pozyskamy.

Na sołeckim placu odbywają się wspólne imprezy?

Wcześniej dzierżawiliśmy teren i były imprezy. Zatrzymał je covid, a po epidemii fundusz sołecki przeznaczaliśmy na drogi, na przygotowanie projektów, bo to konieczne do pozyskania zewnętrznych środków. Teraz mamy wszędzie asfalt. W najbliższej przyszłości drogi dojazdowe zostaną utwardzone. Jest też wykonany projekt oświetlenia ulicznego. Wniosek do KPO jest już złożony lub będzie w najbliższym czasie.

Mówi pan o dojazdach do zabudowań i działek, które nie leżą przy głównej drodze?

Tak. Do zabudowań i działek letniskowych, których jest w naszej wsi dużo. Zostały wydzielone, bo gleby u nas słabe. Pamiętam z dzieciństwa, że nawet żyta niewiele się zbierało. Kiedyś nie było do pomyślenia, żeby utwardzać boczne drogi, a teraz to normalne. Pogotowie musi dojechać, kurier, straż pożarna…

Dużo jest letniskowych działek?

Około osiemdziesięciu. Ta ziemia nie nadaje się do upraw, jedynie pod zabudowę. Tu jest sam piasek.

Widziałam tu niedaleko ogłoszenie o sprzedaży działek. Czy działkowcy włączają się w życie Brzozowych Błot?

Oczywiście. Niektórzy z nich przeprowadzili się tutaj na stałe.

Skąd przyjeżdżają?

Generalnie z dużych miast, z Krakowa, z Gdańska, z Torunia. Przychodzą na imprezy, bo to dla nich duża atrakcja, tego nie ma w mieście. Covid uniemożliwił organizowanie imprez zbiorowych, a potem skupiliśmy się na drogach, bo to ważne inwestycje dla mieszkańców. W okolicy imprez jest sporo, można korzystać. Brzozowe są małą wioską. Nasz budżet sołecki wynosi tylko 16 tys. zł.

Ile osób tutaj mieszka?

Dokładnie mamy 82 mieszkańców. Jesteśmy małym sołectwem. Dzieci też jest mało, bo wielu młodych wyjeżdża. Rodzice zostają, młodzi wyjeżdżają. Chyba z każdego domu ktoś wyjechał. Dzieci dowożone są do szkoły w Lińsku. Gdy ja się uczyłem, dzieci było dużo. W szkołach klasy były liczne. Bywało, że lekcje rozpoczynały się jeszcze przed ósmą. Cały dom spał, a ja wstawałem o piątej rano, żeby zdążyć do szkoły. Nie tylko ja wstawałem tak wcześnie, koledzy również.

Brzozowe Błota są starą wioską…

Podobno kiedyś droga przez wieś biegła inaczej, dlatego przy asfaltowej drodze stoją stodoły, a wejścia do budynków mieszkalnych są z drogi gruntowej, równoległej do tej obecnej. Stary budynek, który stoi na mojej posesji, również miał główne wejście z tamtej strony.

Na początku wioski, jadąc od szosy do Śliwic stoi kapliczka. Jest odnowiona, jednak jej przysadzisty kształt świadczy o tym, że jest we wsi od wielu lat.

W Brzozowych Błotach stoi jeszcze krzyż i są dwie kapliczki. Już tego nie widać w istniejącej zabudowie wsi, ale dawniej nasza miejscowość składała się z dwóch części, przedzielonych terenem niezabudowanym. Dlatego są dwie kapliczki. Każda część modliła się przy swojej. Teraz obie części się połączyły.

We wiosce i jej sąsiedztwie rośnie dużo brzóz.

To w końcu Brzozowe Błota.

Brzozy są, a gdzie błota?

Kiedyś stawy i tereny podmokłe miały większą powierzchnię, ale są nadal. Był ogólnopolski program dofinansowujący zbiorniki na deszczówkę. W Brzozowych Błotach kilku mieszkańców skorzystało z niego. Teraz mogą wodę wykorzystać do podlewania. Gdy zbiornik jest zakopany pod ziemią, woda z niego jest chłodna.

Dokoła las. Nie ma u nas pól uprawnych. Nawet trawa słabo rośnie. Proszę spojrzeć na mój trawnik, miejscami trochę nawiozłem, a i tak prześwitują place piasku.

Dawniej to była rolnicza wioska.

I wszyscy mieszkańcy coś uprawiali lub hodowali. Mieli krowę, ze dwie świnie, które rosły prawie dwa lata, ale w końcu urosły. Uprawiano najczęściej żyto, a i ono było słabe.

Życie mieszkańców nie było łatwe.

Na pewno nie. Dziadek był rolnikiem, ojciec próbował po dziadku uprawiać ziemię, ale nie bardzo to się udawało. Gdy przejął gospodarstwo, prowadził jeszcze warsztat samochodowy. Każdy chce mieć efekty swojej pracy. Dawniej wiele prac wykonywano ręcznie. Nawet pracujący zawodowo hodowali w obejściu co najmniej świnie i drób.

Czy jest we wsi sklep spożywczy?

Najbliższy jest w Okoninach w firmie pana Zabrockiego. Dużo sklepów jest w Śliwicach.

A gdzie pracują mieszkańcy?

W naszej gminie jest dużo firm, dlatego najczęściej dojeżdżają do Śliwic lub okolicznych miejscowości.

Są grzyby w pobliskich lasach?

Najwięcej jest kurek, ale dużo mniej niż dawniej. W podstawówce jeździliśmy z kolegami rowerami na grzyby i sprzedawaliśmy w skupie.

Jak wygląda transport publiczny? Czy jest taki słaby, jak na wielu obszarach wiejskich?

Jest problem. Gdy byłem dzieckiem autobus PKS dojeżdżał do ośrodków wypoczynkowych w Okoninach. Teraz tym, którzy nie są mobilni, pomaga rodzina, znajomi, sąsiedzi, a w ostateczności trzeba zamówić taksówkę. Proszę jednak zwrócić uwagę, że obecnie można większość spraw załatwić w Śliwicach. Nie trzeba jechać aż do Tucholi czy Bydgoszczy. Już nie mówiąc o możliwości załatwienia spraw przez internet. Rozwinęły się zakupy internetowe. Kurier przywozi towar do domu, a w Śliwicach są paczkomaty. Czas covidu zwiększył zakres usług zdalnych.

Na plus zmieniło się, że mamy ścieżkę pieszo-rowerową. Można dojechać do Śliwic i do Okonin.

Czym pan się zajmuje zawodowo?

Prowadzę własną działalność, przewóz osób.

Pan jest po studiach technicznych?

Tak, rozpoczynałem studia na Akademii Techniczno-Rolniczej w Bydgoszczy, na wydziale telekomunikacji i elektroniki, a studia magisterskie skończyłem na Uniwersytecie Techniczno – Przyrodniczym. Wciąż studiowałem w tym samym miejscu, tylko uczelnia zmieniała nazwę i schemat organizacyjny.

Nie ciągnęło pana w świat?

Ciągnęło. Miałem propozycje pracy. Mam tylko siostrę, a gdy ona wyprowadziła się do Niemiec, to wiedziałem, że rodzice zostaną sami. Chociaż od małego miałem predyspozycje do elektroniki, musiałem zdecydować. Wiedziałem też, że gdy pójdę w świat, to pewne rzeczy stracę, a rodzinny dom w końcu zniknie.

Widzę, że w Brzozowych Błotach czuje pan się dobrze.

Jestem przyzwyczajony do przestrzeni. Wiadomo, praca w korporacji, ma nie tylko plusy, szczególnie te finansowe. Miałem propozycje pracy w mieście. Studiowali ze mną koledzy, którzy już pracowali, dlatego znałem realia. Wolałem wrócić do rodzinnej wsi.

Teraz młodzi ludzie częściej wracają po studiach do swoich miejscowości.

Ja wyprzedziłem ten trend. Wioski się zmieniły i nie ma różnicy między miastem a wsią.

Mieszka pan w rodzinnym domu ze swoją rodziną. Budynki są już pięknie rozbudowane i zadbane. Macie państwo dzieci?

Mamy dwóch synów, Mikołaja i Dominika.

Żona również skąd pochodzi?

Z Cekcyna.

Żona pomaga panu w prowadzeniu sołeckich dokumentów?

Żona ma swoją firmę, prowadzi w Śliwicach mały sklep przemysłowy. Każdy sam ogarnia swoje papiery. A w sołeckich sam sobie radzę.

Panie Wojtku, proszę powiedzieć, co pan lubi robić w wolnym czasie?

Wolny czas spędzam z rodziną. Jeździmy razem. Te chwile z dziećmi szybko miną i dlatego staram się je wykorzystać. Jeździmy w odwiedziny do krewnych i znajomych, często chodzimy całą rodziną do lasu. Żona z zebranymi jagodami piecze ciasto. Gdy się prześpi ten czas, to więź z dziećmi może się osłabić. Każdy był dzieckiem i doskonale pamięta, że czas dzieciństwa był najlepszy. Dziadkowie żyli. I nawet człowiek nie zdawał sobie sprawy, że kiedyś ich zabraknie.

Ma pan rację, dobrze czas spędzać z dziećmi.

Tutaj mam możliwości. Nie trzeba dużo kombinować. Las blisko. Bardzo mi się tu podoba. Znajomi z miasta żartują, że cały rok jestem na wczasach.

(Hanna Szulwic)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

maxmax

0 0

super miejsce las jeziora, zastanawiam się na ile budowa magistrali kolejowej zakłóci ten błogi spokój ?

15:50, 30.08.2024
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%