Strażacy zgłoszenie o pożarze otrzymali dzisiaj o godzinie 2:33 w nocy. Z ogniem, który strawił budynek mieszkalny i dwie chlewnie walczyło łącznie 9 zastępów zawodowej i ochotniczej straży. Mieszkańcy Małej Kloni, starsze małżeństwo, zdążyli opuścić palący się budynek przed przybyciem służb. W pożarze nie ucierpiały też ich zwierzęta hodowlane – ponad 60 świń.
Pożar, jaki wybuchł dzisiaj w nocy na terenie jednego z gospodarstw w Małej Kloni objął budynek mieszkalny i dwie chlewnie. Gwoli uściślenia zabudowa gospodarstwa była w kształcie litery „L”. Część mieszkalna znajdowała się pomiędzy częściami budynku przeznaczonymi do hodowli trzody chlewnej.
- Strażacy po dotarciu na miejsce zdarzenia zastali mocno rozwinięty pożar budynku mieszkalno-inwentarskiego. Na poddaszu części inwentarsko-hodowlanej znajdowała się słoma, która zapewne miała wpływ na gwałtowne rozprzestrzenianie się pożaru. Mieszkańcy budynku byli już na zewnątrz. W całym gospodarstwie odłączono energię elektryczną, równoległe prowadzono akcję gaśniczą i ewakuację trzody chlewnej. Według właściciela posesji w obu pomieszczeniach inwentarskich przed wybuchem pożaru było 66 sztuk świń w tym: 8 macior, 58 warchlaków i jedna kura. W trakcie gaszenia ani po ugaszeniu nie stwierdzono, żeby któreś z tych zwierząt ucierpiało – mówi Arkadiusz Kroll, oficer prasowy KP PSP w Tucholi.
Doszczętnemu spaleniu uległo poddasze budynku i strych znajdujący się nad częścią mieszkalną.
W celu zlikwidowania zarzewi ognia konieczne było rozebranie części budynku. Na miejscu działało łącznie 9 zastępów ochotniczej i zawodowej straży. Akcja zakończyła się chwilę po godz. 8:00. Warto zaznaczyć, że pierwsi na miejscu pojawili się druhowie z Małej Kloni. Oni też po zakończonej akcji gaśniczej zabezpieczali miejsce zdarzenia aż do wczesnych godzin popołudniowych.
Na miejscu pożaru z samego rana był wójt Ireneusz Kucharski, który zaproponował pogorzelcom lokal zastępczy w Kamienicy. Małżonkowie zdecydowali jednak, że chcą pozostać na miejscu, aby móc doglądać inwentarza i gospodarstwa. Przyjęli pomoc gminy w formie domku holenderskiego. Koło południa stanął on już na ich posesji. 71-latkowie zamierzają mieszkać w nim na pewno przez najbliższe dwa miesiące. Poszkodowani w pożarze otrzymają także zasiłek celowy z gminy, a GOPS we wtorek przekaże im suchy prowiant.
Przypuszczalną przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej. Dochodzenie w sprawie prowadzi tucholska policja.
Koło południa na posesji pogorzelców ustawiony został domek holenderski.
Emeryci w pożarze stracili dobytek życia. Akcja pomocową na ich rzecz organizuje sołtys Lichnów (gm. Chojnice). - Pogorzelcy to rodzice jednej z naszej mieszkanek. Potrzebują praktycznie wszystkiego - spieszy z wyjaśnieniem Zbigniew Nojman. Sami poszkodowani wskazują, że przyda się tzw. chemia, pościel, ręczniki, jakieś naczynia.
Zbiórka rzeczy na rzecz starszego małżeństwa będzie prowadzona w Lichnowach. Zainteresowani włączeniem się w akcję pomocową mogą bezpośrednio kontaktować się z sołtysem - numer tel. 786 849 880.
Co prawda wszystkie zwierzęta z pożaru udało się uratować, ale nie wszystkie wyłapać i zabezpieczyć. Gospodarzom brakuje 12 prosiaków, które uciekły w pobliskie pola.
Szerszy materiał na temat pożaru w Małej Kloni ukaże się w przyszłotygodniowym wydaniu Tygodnika.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz