Zamknij

Blues i poezja w Cekcynie przy Wczasowej 46. Czesław Chabowski gościł wyjątkowych artystów

Jarosław KaniaJarosław Kania 20:47, 27.05.2025 Aktualizacja: 13:27, 28.05.2025
Skomentuj Marek Gałązka (z lewej) i Krzysztof Stachura będą jeszcze gośćmi Czesława Chabowskiego. Marek Gałązka (z lewej) i Krzysztof Stachura będą jeszcze gośćmi Czesława Chabowskiego.

Czy łatwo dotrzeć do głębi ludzkiej duszy? Czego naprawdę pragniemy, za czym gonimy, w co jesteśmy zapatrzeni? Teksty Edwarda Stachury - te nieznane i nie zawsze łatwe w odbiorze - oraz piosenki śpiewane przez miłośników poezji, a wykonywane choćby przez Stare Dobre Małżeństwo, zabrzmiały w piwnicy artystycznej na Wczasowej 46 w Cekcynie. Dwóch artystów dało kolejny wyjątkowy koncert.

Czesław Chabowski kolejny raz gościł w swoich progach artystów. Tym razem był to duet Marka Gałązki i Krzysztofa Stachury, w którego żyłach płynie krew słynnego poety. Skromna grupa zasłuchała się w dźwięki gitary i teksty, które dawały mnogość interpretacji. Koncert okraszono szerokimi wspomnieniami sprzed dziesięcioleci.

Posesja w Cekcynie przy Wczasowej 46 to adres znany wszystkim przyjaciołom muzyki i miejsce skrótowo określane jako W46. Tam właśnie, w ostatnim czasie - poniżej gruntu, czyli w piwnicznej minisalce artystycznej - odbył się wyjątkowy koncert, na którym wystąpiło dwóch artystów. Wśród nich człowiek obciążony genami - jak najbardziej pozytywnie. 

Edwarda Stachury nie trzeba przedstawiać. Legenda polskiej poezji to postać kultowa. W piątek (16 maja) Czesław Chabowski gościł w swoich progach bliskiego krewnego Stachury, którego dziadek od strony ojca i słynny poeta byli braćmi. Czy takie właśnie pochodzenie zobowiązuje do pójścia w ślady krewnego? Krzysztof Stachura, który zagrał i zaśpiewał na Wczasowej w Cekcynie, zachowuje dystans do kwestii artystycznej. 

- Nie czuję się wyjątkowy, bo krąży we mnie krew poety - mówił Krzysztof Stachura. - Zamiłowanie do muzyki i otwarcie na nią są we mnie od dziecka i czy zwać to genami, czy dziełem przypadku albo wyborem własnej drogi, to nieważne. W wieku dziesięciu lat ukradłem ojcu gitarę i zacząłem na niej brzdąkać. Dziś żyję z dnia na dzień i cieszę się tym, co robię. To mi wystarcza, by postępować według własnych przekonań. 

Koncert trwał bardzo długo i był przeplatany rozmowami stanowiącymi sentymentalny powrót w dawne czasy, gdy młodość tętniła w skroniach, a poezja, mimo szarej codzienności, potrafiła wyczarować słońce. Poniżej fotorelacja.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%