Sobota w środku lata okazała się udanym świętem każdego, kto przybył na lokalne wydarzenie, czyli krzywogonieckie Święto Grzyba. Dopisała pogoda, a pozytywne nastroje i uśmiechy zgrały się z łaskawą aurą, która ani nie skazała ludzi na upał, ani nie zmoczyła deszczem. W sobotę (27 lipca) w Krzywogońcu było głośno.

Wioska Grzybowa - ta nazwa zobowiązuje i nie od dziś wszyscy wiedzą, że sołtys wsi Jan Maniowski i tamtejsze Stowarzyszenie na rzecz Ekorozwoju Sołectwa Krzywogoniec czynią wszelkie starania, by lato miało lokalny wymiar pod znakiem zabawy, tradycji. Tak więc było coś dla ciała, nie zabrakło również czegoś dla duszy. Lokalne przysmaki i wyroby rękodzielnictwa borowiackiego święciły triumfy nie tylko w oczach smakoszy i znawców tradycji ludowej. Ponadto spektakl przy zachodzie słońca był uwieńczeniem Święta Grzyba. Nawiązano do wielkiej sztuki literackiej - samego Mickiewicza. Pokazano, że tytułowa Pani Twardowska z utworu wieszcza może zawitać w Bory i wprowadzić sporo zamieszania, pozostawiając w tyle samego diabła. Poza teatrem były też: koncert muzyki country, strażacki bieg po zdrowie ścieżkami leśnymi i wyjątkowa, choć znana w Krzywogońcu gra w bule.

FOTORELACJA PONIŻEJ, a pełny materiał w najbliższym numerze "Tygodnika Tucholskiego"