Gmina Lubiewo ostrzega przez akwizytorami, którzy oferują fotowoltaikę i próbują zdobyć zaufanie mieszkańców, powołując się na nieistniejącą współpracę z urzędem. Czy to oszustwo, czy nieuczciwy marketing? Tego nie wiadomo, ale warto zachować ostrożność!
Poniżej można przeczytać cały tekst opublikowany w poprzednim numerze "Tygodnika Tucholskiego" 21.04.2022r.:
"Uwaga! Gmina Lubiewo nie wysyła pracowników urzędu do mieszkańców w celu zapoznania się z ofertą produktów fotowoltaicznych i odnawialnych źródeł energii. Nie współpracujemy z firmą, która powołuje się na rekomendację urzędu gminy. Bardzo prosimy o zachowanie ostrożności!" - taka informacja pojawiła się na stronie internetowej gminy Lubiewo. Okazuje się, że domokrążcy pojawili się w Lubiewie i Bysławiu dwukrotnie - po raz pierwszy 3 tygodnie temu. Kolejna przedstawicielka firmy wróciła tam w kolejnym tygodniu.
"Panie z urzędu" oferowały fotowoltaikę?
Chyba każdy choć raz odebrał telefon i usłyszał ofertę sprzedaży i montażu paneli fotowoltaicznych. Czasem dzwonią telemarketerzy, innym razem boty. W gminie Lubiewo sprzedawcy zapukali do drzwi mieszkańców. To samo w sobie nie jest zabronione, akwizycja jest po prostu jedną z form sprzedaży. Osoby, które pojawiły się w Bysławiu i Lubiewie, miały jednak twierdzić, że rekomenduje ich urząd gminy. Ich zachowanie wzbudziło czujność ludzi, którzy postanowili zweryfikować prawdziwość tych deklaracji. Wieści szybko dotarły do urzędu - w reakcji na te sygnały na gminnej stronie internetowej pojawiło się ostrzeżenie o treści cytowanej na wstępie artykułu.
- Informacje o wizycie akwizytorów pozyskałam od mieszkańców - mówi Joanna Jastak, wójt gminy Lubiewo. - Potwierdził je sołtys Bysławia Wojciech Słupiński. Domokrążcy powoływali się na urzędników, oferując instalacje fotowoltaiczne - dodaje. Czy przedstawiciele firmy mówili o tym, że współpracują z urzędem czy podszywali się pod urzędników? - Mieszkańcy odebrali to w różny sposób - odpowiada Joanna Jastak. - Ci ludzie mieli tłumaczyć, że są oddelegowani albo rekomendowani przez urząd. Starsze osoby mówiły z kolei, że były u nich "panie z urzędu" - mówi.
Powołując się na nieistniejącą rekomendację, akwizytorzy próbowali zdobyć zaufanie. Tym bardziej, że gmina jakiś czas temu realizowała projekt polegający na montażu instalacji fotowoltaicznych u mieszkańców. Sprawę wówczas pilotowali urzędnicy.
- Nie ulega wątpliwości, że mieszkańcy są wprowadzani w błąd, dlatego postanowiłam szybko zareagować, zamieszczając ostrzeżenie na stronie internetowej. Tym bardziej, że mówiliśmy podczas zebrań wiejskich, że jeżeli będzie jakakolwiek możliwość pozyskania dofinansowania na instalacje fotowoltaiczne, to będziemy ich informować - zaznacza Joanna Jastak.
Akwizycja nierzadko praktykowana jest przez firmy zajmujące się montażem instalacji fotowoltaicznych. Zdarza się jednak, że jest to sposób oszustwa - domokrążca pobiera zaliczkę i nigdy już nie wraca. Nie jest przesądzone, jak było w tym przypadku, nie ulega jednak wątpliwości, że powoływanie się na miejscowy urząd bez żadnych ustaleń budzi wątpliwości. Czy to próba oszustwa, czy tylko nieuczciwy marketing? Joanna Jastak zakłada, że to raczej to drugie, ale i tak apeluje o ostrożność.
- Nie pukali od drzwi do drzwi. Wybierali domy znajdujące się na uboczu, w których są albo osoby samotne, albo starsze. Być może to zbieg okoliczności, ale było to dziwne - mówi o zachowaniu akwizytorów Wojciech Słupiński, sołtys Bysławia. - Nie zostawiali żadnych materiałów czy ulotek. Osoby, które się do mnie zgłosiły, nie podpisały żadnej umowy.(...) Wiadomo, jakie mamy czasy, trzeba być czujnym - apeluje do mieszkańców sołtys.
Łukasz Tomaszewski, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Tucholi zapewnia, że nie wpłynęło żadne zgłoszenie w tej sprawie.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz