Zamknij

Spotkanie motocyklistów w Tucholi. "To zaczyna się po czterdziestce" TEKST/ZDJĘCIA

09:34, 12.06.2021 (red.) Aktualizacja: 11:01, 12.06.2021
Skomentuj

W zeszłotygodniowe Boże Ciało wczesnym wieczorem zrobiło się tłoczno na placu przed tucholskim OSiR-em. Nie handlowano niczym, ale podziwiano motocykle. Około stu maszyn lśniących w słońcu wypolerowanymi silnikami napawało dumą swoich właścicieli, gdy inni podziwiali te cuda techniki. Motocyklowa brać zjechała się na Warszawską w stolicy Borów w kilku celach.

Jak powiedział główny koordynator Tucholskich Czwartków Motocykli i Zabytków (pod taką nazwą odbywał się zlot motocyklistów) Borys Mieruszewski z grupy Tucholscy Motocykliści Motobory, impreza kolejny raz przerosła jego oczekiwania. Zasięg wydarzenia rozniósł się poza granice powiatu i na placu w Tucholi przebywali też goście np. z Bydgoszczy czy Chojnic.

 - Szkoda tylko, że zabrakło dzisiaj wielu pojazdów typowo zabytkowych, ale chwała wszystkim, którzy ruszyli na trasy, by spotkać się właśnie tutaj – nie kryje zadowolenia rozmówca „Tygodnika”. - To nasza kolejna tego typu zbiórka; w zeszłym roku gościły nas Krzywogoniec i Tleń.

Zjazd motocyklistów miał na celu przede wszystkim integrację ludzi mających konkretną pasję. Tacy zawsze mają sobie wiele do powiedzenia, wymieniają doświadczenia, uczą się od siebie, poszerzają horyzonty, ułatwiają sobie życie dzięki nowym informacjom ze świata jednośladów. Borys Mieruszewski, cekcynianin rodem z Bydgoszczy podkreśla, iż chciał też, organizując tego typu imprezy, rozpropagować Bory Tucholskie.

 - Wszędzie kryją się jacyś pozytywnie zakręceni ludzie, zatem nie należy się ukrywać z wielką pasją do czegoś; do hobby, które zajmuje cały cenny czas, ale daje spełnienie – wyznaje Borys Mieruszewski. - Te motocykle są tak piękne, że warto się nad nimi zachwycać nie tylko wtedy, gdy mijają nas na drodze. Dziś są jak modelki na wybiegu. Ja zaczynałem od komarka, potem była WSK-a z 1957 roku.

Cadillaki na dwóch kołach

Wśród zaprezentowanych maszyn jedna miała wybitnie zabytkowy charakter. Może nie robiła potężnego wrażenia, jednak znawcom tematu rzucała się w oczy. Był to polski junak. Wyglądał skromnie wśród masywnych motocykli, jednak zaskarbił sobie sympatię uczestników czwartkowego zlotu. Wśród zebranych wehikułów uroczym brzydkim kaczątkiem z ambicjami do miana zabytku stał na podpórce romet ogar – kultowy pojazd z ubiegłego wieku, od którego zaczynało wielu późniejszych rasowych motocyklistów.

Imponujące były też maszyny z wyższej półki, określone cadillakami, jak choćby harley – davidson electra glide, którego właściciel Edmund Alichniewicz wtajemniczał zainteresowanych w szczegóły posiadania takiego motocykla. Zwracano również uwagę na yamahę drag star. Tą do Tucholi przybył Wiesław Pawlak z Cekcyna. Dwaj wymienieni panowie są związani ze sportem i rekreacją – Edmund Alichniewicz jest brydżystą znanym z Turniejów Piątkowych, które po pandemii będą wznowione; z kolei Wiesław Pawlak to wędkarz i działacz Koła Wędkarskiego nr 76 w Cekcynie. Jak się okazuje, zamiłowanie można dzielić na motocykle i wędkowanie lub karty.

Na placu wytworzyły się naturalnym biegiem rzeczy małe grupki dyskusyjne skupione wokół motocykli. Nie było końca rozmów, żywych dyskusji, żartów, wspomnień czy snucia planów.

Ta zabawa przychodzi z wiekiem

Zdecydowaną większość wśród motocyklowej braci stanowili panowie, choć nie zabrakło też pociech; te najczęściej przybywały na rowerach. Jak żartowano, dobry to początek, bo bez silnika, ale zostawia jeden ślad, a to już coś. Najwięcej było chyba motocyklistów w średnim wieku, ale podobno wiek człowieka to tylko cyfra. Skąd bierze się ta pasja u dojrzałych mężczyzn?

 - To zaczyna się po czterdziestce – opowiada żartobliwie Rafał Lesikowski z Tucholi, właściciel hondy deauville. - Gdy robiłem niezbędne badania, lekarz od razu wiedział, że mam czwórkę z przodu, bo to podobno najlepszy wiek, by zasiąść za kierownicą dużej maszyny.

Po placu przechadzały się też panie w motocyklowych strojach. Można by rzec, że zabrakło tylko muzyki w rockowym klimacie, ale zebrani mówili, że najlepszą melodią jest dla nich równy, basowy dźwięk silnika.

 - Dziękuję wszystkim, którzy pomogli zorganizować to spotkanie, w tym Marcinowi Chmarze i Robertowi Janeczkowi – podsumowuje wydarzenie Borys Mieruszewski. - Śledźcie nasz facebookowy profil Biker Event Day. Dziękuję dyrekcji OSiR-u w Tucholi za udostępnienie placu. Do zobaczenia jak najszybciej.

((red.))

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%