Zapewnia, że po objęciu nowego stanowiska w domu nic się nie zmieniło. Cały czas najważniejsze są tradycyjne zwyczaje i czas spędzony z rodziną. Przepisem na spokojne i radosne święta jest... dobra organizacja! Gdy trwa wigilijna kolacja, telefony mają być wyłączone. To czas wyłącznie dla najbliższych.
W trakcie rozmowy parokrotnie powtarzała, że są rodziną, która od zawsze dba i kultywuje tradycyjne świąteczne zwyczaje.
Jesteśmy całkiem normalni, nie wiem czy powiemy coś odkrywczego
– uśmiechała się Joanna Jastak.
Spotkaliśmy się z nią na tydzień przed Bożym Narodzeniem, aby sprawdzić, jak wyglądają przygotowania u wójt gminy Lubiewo. Joanna Jastak jest pierwszą i jedyną kobietą na tym stanowisku w powiecie tucholskim. Rozmawialiśmy przy stole, do którego cała rodzina rokrocznie siada podczas wigilijnej kolacji. Już w trakcie odwiedzin „Tygodnika” w domu czuć było świąteczny klimat. Pojawił się biały obrus, pod nim sianko, a na stole: barszcz, paszteciki, krokiety, pierniki i makowiec. Towarzyszyły nam córki Joanny Jastak: 11-letnia Amelia i 8-letnia Natalia oraz mąż Zbigniew przysłuchujący się rozmowom. Sama wójt przygotowywała w tym czasie tradycyjną kapustę z grzybami.
Ja zawsze powtarzam: jeśli jest dobra organizacja, to się wszystko da! A pomagają mi w niej m.in. kontakty. Dzięki temu wiem, kto specjalizuje się chociażby w pierogach. Nawet jakby nie starczyło czasu albo babcia zrobiłaby małe porcje, a my lubimy dużo zjeść [śmiech – red.], to pierogi można kupić np. od dziewczyn z KGW Klonowo podczas odpustu. A skąd mam kontakty? Wcześniej właśnie z tymi osobami współpracowałam, np. podczas warsztatów kulinarnych
– odpowiada wójt.
Cały tekst znajdziesz jedynie w "Tygodniku Tucholskim" – nr 51 z 19 grudnia.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz