Cekcyńskie Misteria Nadjeziorne i w tym roku przyciągnęły tłumy. Po raz kolejny zobaczyliśmy sztukę zbudowaną z epizodów z uniwersalnym przesłaniem.
K luczową rolę w wydarzeniach przedstawionych na scenie odegrały dwie staruszki. To one podglądały życie, jakie toczyło się pod ich oknami. Widziały poszukiwania sponsora w wykonaniu nastolatek czy podsłyszały przechwałki dotyczące kradzieży. Tylko jedna z nich zareagowała. Poznaliśmy historie mieszkańców zaułka opowiedziane przez Zdzisława Tunowskiego. Było tam patologiczne małżeństwo, gdzie mąż w wyniku kontuzji pożegnał się z karierą piłkarską. Podobny zawód spotkał skrzypaczkę, która związała się z niewłaściwym człowiekiem, który zamiast kariery i bogactwa zmienił ją na lepszy model. Fabułę uzupełniała gra aktorska. Świetnie wypadły Justyna Wilkiewicz i Danuta Stępień, czyli staruszki. Wyjątkowo ciekawie zagrała Marta Byniaszewska, która w ubiegłym roku zagrała femme fatale, a w tym roku wcieliła się w rolę zahukanej szarej myszki czyli asystentki prezesa Bartosza Sobczaka. Publiczność zgotowała owację na stojąco.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tygodnik.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz