To była wizyta wyjątkowa. Z jednej strony pobyt gości z Ukrainy był wypełniony artystycznymi wzruszeniami. Nie można było jednak ominąć tematu wojny i potrzeb w postaci hełmów, latarek oraz kamizelek kuloodpornych.
Koncerty budziły aplauz
Po koncercie w tucholskim kościele pw. Bożego Ciała można było zapamiętać cytat z Jana Pawła II. Ks. proboszcz Ireneusz Kalf przypomniał dawną wypowiedź polskiego papieża o tym, że Kościół powinien oddychać dwoma płucami: wschodnim i zachodnim. Piękne wykonania greckokatolickich pieśni sakralnych przekonały obecnych o trafności tego stwierdzenia.
W innym miejscu i nastroju goście z Ukrainy też budzili podziw przybyłych. Na tucholskim rynku i w cekcyńskim amfiteatrze aplauz był związany nie tylko z potencjałem wokalnym chórzystów. Ogromne możliwości zaprezentowali młodzi tancerze – Rozalia i Anatolij Shpak. On jest jednym z laureatów ukraińskiej edycji show „You can dance”.
Chór kameralny „Gratia” z ukraińskiego Sambora, gitarzysta Ivan Romanyshyn, a także mająca za sobą występy na kijowskim Majdanie wokalistka Lubov Pavlishak i wspomniana już para taneczna przybyła do Cekcyna na zaproszenie Anny, Magdaleny i Adama Filipskich, opiekunów Orkiestry Campanella. Goście koncertowali w Lnianie, Cekcynie, Tucholi i Bydgoszczy. Po koncercie w cekcyńskim kościele przeprowadzona została całodniowa zbiórka pieniężna na rzecz bohaterów z kijowskiego Majdanu. Udało się zebrać ponad 1800 zł.
W programie pobytu artystów znalazły się również wycieczki do Fojutowa i Trójmiasta, a także rzecz wyjątkowa, czyli kolacje integracyjne w domach cekcynian.
Potrzebują nawet kamizelek kuloodpornych
Między niesamowitymi, artystycznymi doznaniami i wzruszającymi aspektami integracji młodych ludzi z obu krajów nie można było jednak nie zauważać tego, co się dzieje obecnie na Ukrainie. Z jednej strony trwały rozmowy o muzyce, a z drugiej można się było natknąć na listę bynajmniej nieartystycznych potrzeb. Rzeczy wypisane na kartce to choćby hełmy, latarki czy kamizelki kuloodporne.
O wydarzeniach na Ukrainie „Tygodnik” rozmawiał z Orestą Kinasz, dyrygentem chóru „Gratia”.
–?Sytuacja jest bardzo poważna. Nawet tutaj poprzez dostęp do Internetu staramy się ją na bieżąco śledzić. Wygląda to tak, że Rosjanie do nas strzelają. Trwa po prostu nigdy nieogłoszona wojna. Osoby z zachodniej Ukrainy idą do wojska, by uczestniczyć w operacji antyterrorystycznej. Ona odbywa się w dzikich warunkach, bo brakuje wody pitnej i środków higieny. To nie jest też tak, że tamtejsza ludność zawsze popiera Rosję. Niedawno do Słowiańska przyjechał amerykański dziennikarz i rozmawiał z ludźmi. Jakaś kobieta powiedziała mu, że kocha Ukrainę. Różnica między Polską a nami jest taka, że tu jest jednolity naród. U nas natomiast na wschodnich terenach Rosjanie długo pracowali nad tym, by zakorzenić tam własną kulturę i język. Teraz wysiłki nad rzeczywistym zjednoczeniem narodu często prowadzą grekokatoliccy przewodnicy duchowi – opowiada artystka.
Borykają się z rosyjską propagandą
Nasza rozmówczyni kijowski Majdan określa mianem „epicentrum problemów i plusów”. Ludzie, którzy tam protestowali teraz bardzo często jadą na wschód uczestniczyć w operacji antyterrorystycznej, mając poczucie walki o bezpieczeństwo własnego kraju. Niemniej jednak mimo krótkiego przeszkolenia mobilizowani są najczęściej ludzie za młodzi i bez doświadczenia. Wśród nich jest dużo ochotników.
Wielu biznesmenów oddaje swoje luksusowe auta na potrzeby armii. Są też przypadki, że ludzie przekazują żołnierzom posiadaną broń myśliwską. Właściciele busów wymontowują fotele ze swoich pojazdów i samodzielnie konstruują specjalne łóżka, by przewozić rannych.
–?Problemem jednak jest świadoma dezinformacja. Na wschodzie zablokowano ukraińskie kanały telewizyjne. Są tylko te rosyjskojęzyczne, które rozpowszechniają kłamstwa. W Polsce jest jeden język, a tam ciągle trwa walka o dwujęzyczność. Za czasów Związku Radzieckiego do Doniecka i Ługańska specjalnie sprowadzani byli Rosjanie. Dzieci z mieszanych małżeństw mówiły już po rosyjsku. W ostatnich latach jednak wielu młodych ludzi wyjeżdżało na zachód Europy. Oni, jak wracają na wschód, to nie kupują już rosyjskiej propagandy. Ostatnio jeden z moich uczniów śpiewał ukraińskie pieśni nawet w metrze w Paryżu i dostał ogromne brawa. Z drugiej strony jednak niedawno Rosjanin piszący dla „New York Timesa” został poproszony przez najbardziej demokratyczną rosyjską gazetę o artykuł na temat prawdziwej sytuacji na Ukrainie. Gdy go napisał, to usłyszał, że wydawca go nie opublikuje. Gdyby tekst się ukazał, to następnego dnia gazety już by nie było – mówi Oresta Kinasz.
Czy wyjazdy artystów na Zachód mogą pomóc w obecnej sytuacji społeczno-politycznej? Dyrygentka chóru „Gratia” przyznaje, że jeszcze niedawno w to wątpiła. Po kilku dniach w Cekcynie w trakcie naszej rozmowy jest już innego zdania. Przekonuje, że młodzi ludzie po powrocie do kraju będą opowiadać innym swoje wrażenia. W ich grupach będą rówieśnicy z Doniecka i Ługańska, którzy dzięki swoim kolegom usłyszą, że rosyjska propaganda nie jest prawdziwa.
Honorowy patronat nad koncertami gości z Ukrainy objął europoseł Tadeusz Zwiefka, który także dofinansował przedsięwzięcie. Środki pieniężne pochodziły również z budżetów Powiatu Tucholskiego i Gminy Cekcyn.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz