Pożar, który wybuchł w piątek w nocy (31 października) w parterowym budynku GS-u przy ul. Chopina w Tucholi, strawił m.in. stolarnię, którą od dekad prowadziła rodzina Jeżewskich. Dziś każdy może pomóc w odbudowie warsztatu stolarskiego. Trwa internetowa zbiórka!
Przypomnijmy, pożar budynku gospodarczego tucholskiego GS-u został zauważony około godziny 1:30 przez policjantów patrolujących miasto. Na miejsce zadysponowano łącznie 14 pojazdów strażackich, w tym 11 ratowniczo-gaśniczych. W akcji uczestniczyli strażacy z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Tucholi oraz druhowie z Ochotniczych Straży Pożarnych w Raciążu, Legbądzie, Cekcynie, Bysławiu, Lubiewie, Kęsowie i Gostycynie.
Ogień objął cały budynek, w którym z jednej strony znajdowała się stolarnia, w środku – skup złomu, a od strony ul. Chopina – warsztat naprawczy. Akcja była wyjątkowo trudna z uwagi na zaawansowane stadium pożaru – płomienie wydostawały się już na zewnątrz, obejmując dach. Dodatkowym utrudnieniem był silny wiatr i gęsty dym. Pożar udało się opanować około godziny 5:45, jednak jego dogaszanie trwało jeszcze kilka godzin. Z powodu ryzyka rozprzestrzenienia się ognia w pierwszych kwadransach akcji ewakuowano 34 mieszkańców sąsiedniej kamienicy.
Stolarnia z tradycją
Jeszcze tej samej nocy - zaalarmowany przez służby - na miejscu pojawił się Jerzy Jeżewski – tucholanin, który ponad 30 lat temu założył w tym miejscu stolarnię. W pierwszym odruchu - będąc w szoku - chciał wejść do obiektu i ratować, co się da. Na szczęście nie dopuścili do tego policjanci.

Cześć wnętrza spalonej stolarni. Fot. (aw)
Pan Jerzy swój zakład rozwijał stopniowo, początkowo po godzinach pracy w Szkole Podstawowej nr 3, gdzie był konserwatorem. Po przejściu na emeryturę jego prowadzenie przekazał najpierw starszemu synowi Grzegorzowi, a następnie młodszemu – Andrzejowi. Obu nauczył fachu i przez cały czas wspierał w realizacji zamówień. Cała trójka zgodnie przyznaje, że w warsztacie nigdy nie było nudy, bo co trzy głowy to nie jedna. Jeżewscy każde zlecenie traktowali jak wyzwanie, z którym zawsze potrafili sobie poradzić.
Prowadzona przez nich stolarnia przez dziesięciolecia zyskała doskonałą opinię – dzięki solidności, życzliwości i dbałości o każdy detal. Około 70 procent wyrobów wykonywano z litego drewna, a większość prac powstawała na indywidualne zamówienia.
Robiliśmy domki letniskowe, altany, schody, okna, drzwi, balustrady. Pracowaliśmy na konkretne zlecenia. Byliśmy też chyba jednym z ostatnich zakładów w Tucholi, do którego można było wpaść z listwą do przycięcia czy deską do przeszlifowania
– wspomina pan Andrzej, który w trakcie jednej nocy stracił swoje źródło utrzymania.
Stolarze liczą, że z obiektu, który został przeznaczony do rozbiórki uda im się odzyskać choć część narzędzi i sprzętów, które – po naprawie – będą mogły im jeszcze służyć.
Feniks powstał z popiołów, więc może i nasza stolarnia się odrodzi
– mówi pan Jerzy z nadzieją.
Niemniej jednak, żeby wrócić do prowadzonej działalności potrzebują konkretnego zaplecza w postaci narzędzi - rąk do pracy im nie brakuje. GS udostępnił Jeżewskim już nowe, tymczasowe lokum. A w jego wyposażeniu może pomóc każdy chętny. Dodajmy, że wnętrze stolarni, w której doszło do pożaru nie było ubezpieczone.
Na zrzutka.pl ruszyła zbiórkę na odbudowę warsztatu stolarskiego. Jej licznik ustawiono na 120.000 zł.
Chcielibyśmy dalej uszczęśliwiać przyszłych klientów naszymi wyrobami stolarskimi. Z góry dziękujemy za każdy wpłacony datek, a ludzi o dobrych sercach prosimy choćby o udostępnienie tej zbiórki
– podnoszą poszkodowani.
LINK DO ZBIÓRKI - TUTAJ
[ZT]24332[/ZT]
[ZT]24329[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tygodnik.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz