Do grona par z ponad półwiecznym stażem z terenu gminy Kęsowo dołączyli: Maria i Herbert Rosskowie z Kęsowa, Janina i Henryk Brzozczykowie z Pamiętowa oraz Irena i Robert Kensikowie z Jeleńcza.
4 czerwca w Bibliotece-Centrum Kultury w Kęsowie miała miejsce wyjątkowa uroczystość. Gminni urzędnicy gratulowali jubileuszu trzem parom z terenu gminy Kęsowo, które są ze sobą od ponad pół wieku! W tym roku 55. rocznicę ślubu obchodzą Maria i Herbert Rosskowie z Kęsowa. O 5 lat dłuższy staż małżeński posiadają natomiast Janina i Henryk Brzozczykowie z Pamiętowa oraz Irena i Robert Kensikowie z Jeleńcza.
Wójt Radosław Januszewski oraz zastępczyni kierownika USC Natalia Cyborowska życzyli jubilatom kolejnych wspólnych lat w zdrowiu, a także wyrazili ogromne uznanie i podziękowanie za przykład tak trwających związków.Małżonkom w trakcie uroczystości towarzyszyli bliscy, a po zakończeniu jej oficjalnej części, przy kawie i cieście można było posłuchać, jak wygląda ich wspólne życie i jak to wszystko się zaczęło.
[FOTORELACJANOWA]4395[/FOTORELACJANOWA]
Znad morza do Ciechocina
Maria i Herbert Rosskowie poznali się w Ciechocinie. To właśnie z tej miejscowości pochodzi jubilat, a z czasem zamieszkała w niej i rodzina jubilatki.
Moja mama miała kłopoty ze zdrowiem i otrzymała zalecenie, aby być daleko od wody i związanej z nią wilgotności. Dlatego wyprowadziliśmy się ze Szczecina. Finalnie zamieszkaliśmy w Ciechocinie. Ta zmiana klimatu faktycznie wpłynęła na poprawę stanu zdrowia mamy
– przyznała pani Maria.
Po odbyciu służby wojskowej pan Herbert podjął pracę w stoczni w Gdyni, ale raz w miesiącu odwiedzał rodzinny dom, bywał wtedy też na potańcówkach, gdzie dotrzymywał kroku pani Marii. Przyszli małżonkowie poznali się dzięki bratu jubilatki. Para ślub cywilny wzięła 9 maja 1970 r. w Urzędzie Stanu Cywilnego w Chojnicach. Następnego dnia odbył się ślub kościelny w Ostrowitem. Po ślubie małżonkowie zamieszkali w Ciechocinie, a w 1973 roku przeprowadzili się do Kęsowa, gdzie mieszkają do chwili obecnej (z jedną z córek). Po zakończeniu pracy w Gdyni jubilat związał się zawodowo z tucholskim GS-em, jubilatka pracowała z kolei jako pracownik gospodarczy przy Urzędzie Gminy w Kęsowie.Małżonkowie doczekali się córek bliźniaczek i syna, a także czterech wnuczek i jednej prawnuczki.
Na emeryturze starają się wypoczywać. Lubią rowerowe wycieczki po okolicy. Jednośladami poruszają się także, robiąc codzienne sprawunki. Ich recepta na długi związek to wzajemny szacunek i zgoda, a także wzajemne posłuszeństwo.
Przychodził na karty, wychodził żonę
Irena i Robert Kensikowie znają się praktycznie od dziecka, z racji tego, że byli sąsiadami w Jeleńczu. We wspomnianej miejscowości mieszkają do tej pory. Pan Robert przychodził do brata pani Ireny na karty. Zresztą gra w baśkę sprawia mu wciąż wiele frajdy, więc jak jest okazja i chętni, to nie ma zmiłuj!Para ślub cywilny wzięła 3 czerwca 1965 r. w USC w Kęsowie.
Pojechaliśmy do niego WSK-ą. Ślubu udzielał nam nasz sąsiad z Jeleńcza. Dwa dni później, 5 czerwca odbyła odbyła się uroczystość w kościele w Jeleńczu. Na nią dotarliśmy pieszo
– wspominali małżonkowie z 60-letnim stażem.
Zawodowo pan Robert dbał najpierw o drogi lokalne, a następnie pracował jako traktorzysta w PGR-ach. Jego małżonka prowadziła gospodarstwo (po rodzicach), co łączyła z wychowywaniem dzieci. Para doczekała się trzech synów, sześciu wnuków i dwóch prawnuczek.
Jubilatka nadal zajmuje się prowadzeniem domu, a także ogrodu, gdzie z pasją oddaje się hodowli kwiatów. Jubilat ma oko na drób, chodzi na spacery z psem, a i telewizję chętnie obejrzy. Małżonkowie podkreślają zgodnie, że w związku ważne jest wzajemne zrozumienie. Mówią też, że nie należy bać się kłótni, bo te są nieuniknione. Ważne, żeby nie pokłócić się za mocno!
Druga połowa czekała na górce
Janina i Henryk Brzozczykowie mieli do siebie blisko.
Mieszkaliśmy po sąsiedzku, w Pamiętowie. Trzeba było tylko podejść pod górkę
– wspominają.
Ślub cywilny wzięli w USC w Kęsowie 24 kwietnia 1965 r. Do urzędu, podobnie jak państwo Kensikowie, dotarli WSK-ą.
To nic dziwnego, takie wtedy były czasy. Ślub kościelny odbył się w Wałdowie, pojechaliśmy na niego taksówką
– przyznaje pani Janina.
Jubilatka pracował w GS-ach (w sklepie w Pamiętowie), a jubilat na roli – pan Henryk odziedziczył gospodarstwo po rodzicach. Małżonkowie doczekali się dwóch synów i córki, trzech wnuczek i tyle samo wnuków. Mają też czworo prawnucząt (w tym 3 dziewczynki). Choć zdrowie już nie to, żadne z nich nie narzeka.
Jest dobrze
– słyszymy od pani Janki.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tygodnik.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz