W porządku obrad sesji, która odbędzie się 29 listopada, znalazły się projekty uchwał w sprawie zamiaru likwidacji szkół podstawowych w Kiełpinie i Stobnie. Choć autor wspomnianych projektów, burmistrz Tadeusz Kowalski, ma w radzie wyłącznie radnych ze swojego komitetu, jednogłośnego głosowania nie będzie. Z tego, co udało nam się ustalić, przeciwko zamykaniu szkół opowiedzą się na pewno dwie radne, Barbara Drewczyńska i Karolina Redlarska. Czy ktoś jeszcze?
Głównym powodem przemawiającym za likwidacją zarówno Szkoły Podstawowej im. Leona Wyczółkowskiego w Kiełpinie, jak i Szkoły Podstawowej im. Bolesława Meggera w Stobnie, który znalazł się w uzasadnieniu intencyjnych projektów uchwał, jest mała liczba dzieci w oddziałach w stosunku do kosztów utrzymania placówek. W pierwszej z wymienionych szkół, razem z przedszkolakami, wynosi ona 93 dzieci, a w drugiej 86. Projekty uchwał, przygotowane na piątkowe (29.11) posiedzenie, mają rozpocząć proces reorganizacji sieci gminnej oświaty, na którą obecnie składa się 8 placówek, w tym 4 wiejskie i 4 miejskie szkoły, a tym samym poprawić stan gminnych finansów. Rozwiązanie w postaci zamknięcia szkół w Stobnie i Kiełpinie wskazał audyt oświaty, którego wykonanie zlecił tucholski ratusz. Wcześniej mówił o tym też burmistrz Tadeusz Kowalski, który nie widzi wręcz innej opcji.
Niektórzy radni wyrażą sprzeciw
W ostatnich miesiącach byliśmy świadkami zażartej dyskusji, w której uczestniczyły społeczności szkolne, władze gminy.i radni. Wzajemne przerzucanie się na argumenty nie doprowadziło do kompromisu.Mało tego, zwolennicy ocalenia szkół, w trakcie toczących się spotkań podnosili, że nawet nie czują się wysłuchani. Różne spojrzenie na funkcjonowanie gminnej oświaty zaprezentowali radni, od których decyzji będzie zależało dalsze być albo nie być dwóch wiejskich szkół. Na ten moment o swoim głosie przeciwko zamknięciu szkół zapewniły nas Barbara Drewczyńska i Karolina Redlarska, dwie radne z piętnastoosobowego gremium. W ten sam sposób chciałby też zagłosować Krzysztof Baran, ale jako pracownik Szkoły Podstawowej w Kiełpinie, najprawdopodobniej w ogóle nie weźmie udziału w głosowaniu, z uwagi na art. 25a Ustawy o samorządzie gminnym. Zapis ten mówi, że „radny nie może brać udziału w głosowaniu w radzie ani w komisji, jeżeli dotyczy ono jego interesu prawnego”. Jak usłyszeliśmy od radcy prawnej gminy Zofii Kujath-Mrugowskiej, niewyłączenie się przez Krzysztofa Barana z głosowania mogłoby skutkować nieważnością podjętej uchwały.
Pomysł rodziców a interes gminy
Choć rozpoczęcie procesu likwidacji szkół zdaje się być już przesądzone, rodzice ze Stobna i Kiełpina nie składają jeszcze broni. W środę (27.11) po południu, z inicjatywy rady rodziców, odbyło się spotkanie z burmistrzem w kiełpińskiej podstawówce, a we wtorek w murach szkoły w Stobnie. Uczestniczyły w nich też dyrektorki placówek i część radnych.
W trakcie zebrania w Stobnie po raz kolejny wypunktowano liczne błędy w audycie oświaty (m.in. w liczbie uczniów), podważając tym samym rzetelność opracowania i sugerowanych w nim rozwiązań. Burmistrzowi wytknięto, że wbrew wcześniejszym zapowiedziom, po ogłoszeniu wyników audytu, nie znalazł czasu na rozmowy, nie licząc połączonego posiedzenia komisji, które upłynęło pod znakiem „monologów”. Od tego czasu minęły zaledwie 2 tygodnie, a już są gotowe projekty uchwał intencyjnych w sprawie zamknięcia szkół. Rodzice chcieli wiedzieć dlaczego wszystko dzieje się tak szybko. W odpowiedzi usłyszeli, że gmina musi mieć czas, żeby przygotować (po zmianach) placówki do nowego roku szkolnego. W odniesieniu także do wcześniejszych słów włodarza, uczestnicy zebrania dopytywali czy faktycznie będą mieli wpływ na to, co stanie się z budynkiem szkoły, gdyby doszło do jej likwidacji. Po spotkaniu z przedstawicielem Fundacji Operator Oświaty chcą, by przejęła ona prowadzenie szkoły. Tadeusz Kowalski przyznał, że oddawanie dzieci pod opiekę innemu podmiotowi nie leży w interesie gminy i że samorząd będzie w stanie zapewnić opiekę wszystkim wychowankom placówek przeznaczonych do likwidacji. Jeśli natomiast pojawi się oddolna inicjatywa, dotycząca prowadzenia szkoły przez fundację, będzie zobligowany się nad nią pochylić. Rodzice wątpili czy Szkoła Podstawowa w Raciążu, która dysponuje dużo mniejszą bazą niż Stobno, będzie w stanie pomieścić wszystkich uczniów. Właśnie ta placówka miałaby przejąć wychowanków ze Stobna. W trakcie spotkania padły także pytania o dojazdy do szkoły (gmina dysponuje tylko jednym gimbusem i póki co nie planuje zakupu kolejnego), losy przedszkolaków czy nauczycieli oraz pracowników administracji i obsługi, którzy stracą pracę przez zamknięcie szkół.
[FOTORELACJA]3714[/FOTORELACJA]
Wolą dojeżdżać do Tucholi
Podobny zestaw pytań skierowali do burmistrza biorący udział w zebraniu w Kiełpinie. Tamtejsza społeczność podzieliła się również obawami, dotyczącymi dalszego funkcjonowania OSP, kgw i świeticy wiejskiej, które swoje siedziby mają w budynku placówki. Tadeusz Kowalski zapewnił, że nie ma dla nich zagrożenia. Z informacji, jakie pozyskano z kilku innych szkół (pytania do placówek rozesłał radny Krzysztof Baran, ale nie wszystkie odpowiedziały) nie wynika wcale, że znajdą się etaty dla wszystkich nauczycieli z likwidowanych placówek. I z tym też skonfrontowano włodarza, który z kolei podpierał się innymi danymi. Podobnie, jak w Stobnie, burmistrz informował, że gmina rozważa, aby po zamknięciu szkół pozostawić w nich placówki przedszkolne. A uczestnicy zebrania podnosili, że zamknięcie dwóch wiejskich szkół, nie uratuje finansów gminy, a ich placówka jest sercem wsi. Przypomnijmy, że szacowane z tego tytułu oszczędności mają sięgnąć około 6 mln zł. Samorząd przyszłoroczne potrzeby w oświacie oszacował na 53 mln zł, a z budżetu państwa na ten cel ma otrzymać 28 mln zł. Barbara Drewczyńska wyraziła ubolewanie między innymi nad tym, że gmina uzdrawianie oświaty rozpoczyna od tak radykalnego kroku, jakim jest likwidacja szkół. Dopytywała co zrobiono w tej sprawie wcześniej. Tadeusz Kowalski próbował przekonać zebranych, że nie ma innego obszaru, w którym można by zaoszczędzić pieniądze i że problem w oświacie wynika z małej ilości dzieci. Jednym z ostatnich punktów zebrania w Kiełpinie była prośba o umożliwienie udziału w głosowaniu radnemu Baranowi i głosowanie. Jego wynik, jak i dotychczas zebranych deklaracji pokazał, że rodzice wolą, aby po zamknięciu szkoły ich pociechy trafiły do placówki w Tucholi. Za Legbądem (takie rozwiązanie rekomenduje gmina) opowiedziało się zaledwie kilka osób. W związku z tym burmistrz zobowiązał się przygotować autopoprawkę do projektu uchwały.
0 0
Ciekawe, że jeszcze kilka lat temu opłacało się utrzymywać gimnazjum w Stobnie i zwozić tu dzieci z innych miejscowości wkoło. A dzisiaj nic się nie opłaca, takich polityków sobie wybrali tubylcy, sami sobie winni. Jeszcze przez ostatnich kilka lat Polska się rozwijała, teraz „piniendzy nie ma i nie będzie” na nic, od razu po zmianie rządu 😂