Zamknij

Stracił rękę, gdy pracował przed domem. Jak do tego doszło? Ułamki sekund, które wywróciły mu życie

Anna LipskaAnna Lipska 14:16, 22.11.2024 Aktualizacja: 14:17, 22.11.2024
Skomentuj Pan Arkadiusz stracił dłoń w wypadku przed domem. fot. Anna Lipska Pan Arkadiusz stracił dłoń w wypadku przed domem. fot. Anna Lipska
Arkadiusz Wiśniewski z Minikowa w połowie września, na skutek nieszczęśliwego wypadku, stracił prawą dłoń. Teraz czeka go długi proces leczenia i rehabilitacji, a także zakup niezwykle kosztownej protezy utraconej części kończyny. O wypadku i o tym, co dalej, opowiedział w rozmowie z „Tygodnikiem”.

Spis treści

17 września Arkadiusz Wiśniewski na swojej posesji uległ wypadkowi, na skutek którego nigdy nie powróci do pełnej sprawności. Wyjaśnijmy od razu, że mężczyzna pochodzi z Minikowa, gdzie dotychczas wraz z rodziną spędzał każdą wolną chwilę. Każdy go w tej wiosce zna. Bliska jest mu Bydgoszcz, w której założył rodzinę i pracował do momentu wypadku.

Ułamki sekundy

Jak opowiada mężczyzna, do wypadku doszło podczas prac porządkowych przy domu w Minikowie. Wspomagał się w nich rębakiem.

Nazbierało się gałęzi, które trzeba było pociąć

– precyzuje Wiśniewski.

Mężczyzna podkreśla, że do dziś zastanawia się, jak doszło do tego, że maszyna wciągnęła mu rękę. Podejrzewa, że rękawiczka, jaką miał wtedy założoną, zahaczyła o gałąź. Nie zauważył tego na czas. To były ułamki sekund, podczas których stracił prawą dłoń. Maszyna odcięła mu ją. Starali się ją zabezpieczyć ratownicy medyczni, którzy przybyli na pomoc. Po przewiezieniu do 10. Wojskowego Szpitala Klinicznego z Polikliniką SPZOZ w Bydgoszczy, lekarze podjęli się natychmiastowej operacji. Niestety, obrażenia dłoni nie pozostawiały złudzeń, bo były zbyt rozległe. Nie dało się jej uratować.

Mężczyzna w szpitalu spędził 6 dni. Trafił do niego we wtorek, opuścił w poniedziałek. W tym czasie oprócz operacji i porad medycznych otrzymał wskazówki, jak powinien postępować. Odbył liczne konsultacje z przedstawicielami sklepów medycznych i rehabilitantami. Za radą ich wszystkich szybko podjął działania w kierunku zakupu protezy.

Najważniejszym zaleceniem specjalistów była ciągła rehabilitacja, aby ćwiczyć czucie w ręce i jej elastyczność. Robi to, aby w niedalekiej przyszłości założyć protezę z Narodowego Funduszu Zdrowia lub kosztowną protezę bioniczną. Ta umożliwiłaby mobilność ręki. Oprócz dalszej rehabilitacji mężczyznę czekają kolejne zabiegi w miejscach szycia kikuta. Warunkiem jest jednak całkowite zagojenie się rany.

Niby wszystko dobrze się goiło, ale po 5 tygodniach okazało się, że w środku ręki zaczęło się psuć. Dobrze, że pani pielęgniarka zauważyła to w miarę szybko i udało się to zaleczyć. Teraz żona zajmuje się raną, bo codziennie trzeba rozwinąć opatrunki, przepłukać igłą ze specjalnym żelem, który powoduje zasklepianie. Pielęgniarka mówiła, że dzięki temu żelowi (...) nie pojawią się żadne płyny, które mogą się tam zbierać, a rana skutecznie się zagoi

– opisuje mężczyzna.

W piątek (22 listopada) Arkadiusz Wiśniewski otrzyma nowe informacje dotyczące rany. Okaże się czy sytuacja, którą dostrzegła pielęgniarka w powstałej przetoce, unormowała się. Początkowo, od momentu wyjścia ze szpitala, mężczyzna co 2-3 dni jeździł na oddział, aby zmieniać opatrunki.

Proteza, która umożliwiłaby mobilność ręki. Ruszyła zbiórka

Obecnie na popularnym portalu siepomaga.pl prowadzona jest zbiórka charytatywna. ZNAJDZIESZ JĄ TUTAJ: www.siepomaga.pl/arkadiusz-wisniewski. Zebrane środki w głównej mierze miałyby zostać przeznaczone na zakup protezy bionicznej, która reagowałaby na ścięgna mężczyzny. A te – zgodnie z zaleceniami lekarzy – Wiśniewski cały czas ćwiczy, aby „mózg nie wyłączył mu ścięgien”. Ku temu wykorzystuje każdą chwilę. Proteza miałaby działać na zasadzie interakcji z układem nerwowym, umożliwiając kontrolę nad ruchem protezy za pomocą sygnałów z mięśni i nerwów. Tym samym mężczyzna mógłby usamodzielnić się w sytuacjach, gdyby chciał poprawić ubranie, złapać kubek czy długopis. A nawet się podpisać. Rozwiązań szuka w specjalistycznych sklepach medycznych. Obecnie oczekuje na konsultacje w Poznaniu.

Czekamy na rozmowy, które odbędą się 13 grudnia

– mówi Arkadiusz Wiśniewski.

Dodaje, że trudno określić dokładną kwotę potrzebną na protezę, ale oscyluje ona między 150 a 200 tys. zł. Zastępcza kończyna dobierana jest skrupulatnie i indywidualnie, aby jak najbardziej dopasować ją do lewej. Jednak zanim będzie mógł założyć protezę dłoni, upłynąć musi minimum pół roku. Badania, które go czekają, mogą doprowadzić do kolejnych operacji, których celem miałoby być właściwe ułożenie ścięgien.

Teraz formuje się tego kikuta bandażem. Na wierzchołku zawinięty jest ciaśniej, a wyżej luźniej. Ma ukształtować się pod protezę

– precyzuje Wiśniewski.

Arkadiusz Wiśniewski uwielbiał zabierać swoje dzieci na wycieczki rowerowe. Fot. nadesłane

Uwielbiał gotować, pływać kajakiem, jeździć rowerem. Ciężko pogodzić się z losem

Poszkodowany mężczyzna od 19 lat pracuje w Bydgoszczy – w firmie, która zajmuje się produkcją kabli na skalę międzynarodową. Arkadiusz Wiśniewski przebywa na zwolnieniu lekarskim, ale mimo to może liczyć na wsparcie ze strony przełożonych.

Mistrz załatwił mi jednorazową zapomogę (...). Ja nawet o niej nie wiedziałem. Zadzwonił tylko, że potrzebny jest mój podpis. Ucieszyłem się, bo to zawsze jakaś pomoc

– podkreśla.

Wypadek zakłócił życie pana Arkadiusza i jego najbliższych. Wraz z żoną wychowuje 15-letniego syna i 12-letnią córkę. W zaistniałej sytuacji to właśnie jego pierworodny przejął część domowych obowiązków.

Teraz poszkodowanemu najtrudniej pogodzić się jest z brakiem możliwości wykonywania najłatwiejszych czynności. Wiśniewski tłumaczy, że lubi gotować, a obecnie nie może tego robić. Uwielbiał pływać kajakiem i zabierać dzieci na rowerowe wycieczki. Kochał majsterkować. Szlifierka, spawarka, wkrętarka czy młotek nie były mu obce. Teraz jest we wszystkim maksymalnie ograniczony, ale chciałby jeszcze kiedyś do tego wrócić.

Jestem praworęczny, ale na chwilę obecną mogę stwierdzić, że to czy straciłbym lewą dłoń, czy prawą, nie robiłoby różnicy

– uściśla.

Mężczyzna nie ukrywa, że w tym trudnym czasie nieocenionym wsparciem są najbliżsi. Fot. nadesłane

Jak sam komentuje pan Arkadiusz, zawiodło go... BHP. Założona przez niego rękawiczka zahaczyła o gałąź wciąganą przez rębak.

Rękawiczki są zdradliwe, bo rękę możesz uratować, ale jak złapie rękawiczkę, nie masz szans

– dosadnie ocenia.

Mężczyzna przyznaje, że gdyby nie wsparcie najbliższych osób, nie dałby sobie rady po wypadku. W zaakceptowaniu nowej sytuacji pomaga mu psycholog.

Datę prowadzonej zbiórki na siepomaga.pl wyznaczono do początku lutego, a zebrane środki pomogą przy zakupie protezy, dalszym leczeniu i długiej rehabilitacji.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%