Drzewko wieszane pod sufitem do góry nogami? Jeszcze przed wojną nie była to żadna ekstrawagancja i niecodzienny widok, a zwyczaj ten pielęgnowano w różnych regionach Polski. Dużo popularniejsze od bombek jeszcze 70 lat temu były z kolei orzechy, pierniczki czy ozdoby ze słomy. Dlaczego milicjanci gonili kolędników?
Jak obchodzimy święta w Borach? Czym charakteryzują się tradycje związane z naszym terenem? O zwyczaje bożonarodzeniowe pytamy Zygmunta Kędzierskiego, twórcę ludowego z Przymuszewa, prezesa Stowarzyszenia Twórców Ludowych Oddziału Bydgosko-Toruńskiego, który w tym roku obchodzi 50-lecie działalności artystycznej. Rozmówca "Tygodnika" podkreśla, że trudno w tym temacie wskazywać typowo lokalne aspekty.
U nas jest duża mieszanka, akcja "Wisła" [rok 1947-1950 – red.] wymieszała kulturowo tereny Polski po II wojnie światowej. Powrót do starych zwyczajów jest już niemal niemożliwy. W okolicy mieszkają ludzie, którzy pochodzą zarówno z krakowskiego, jak i kieleckiego, i dalej ze wschodu kraju. O typowe zwyczaje lokalne trzeba byłoby pytać Kosznajdrów, ale ich zostało niewielu. W naszej wiosce są to raptem dwie rodziny. Niemniej jednak zawsze ważna była i nadal jest kuchnia. Podstawowe potrawy, które dawniej bywały na Wigiliach, cały czas znaleźć można podczas świąt niemal w całej Polsce. Jest u nas kutia, są makówki, groch z kapustą, no i oczywiście ryba: karp czy śledź, zależy od regionu
– mówi Kędzierski.
Panie kultywują tradycje. Przekazują sobie przepisy, sprawdzają, co odpowiada im smakowo. Potem wykorzystują potrawy na swoich stołach wigilijnych. Powstaje pewna mieszanka kulturowa, charakterystyczna dla naszego regionu
– tłumaczy.
Nam udało się podejrzeć przy pracy panie z Koła Gospodyń Wiejskich z Przymuszewa. Zdradziły dwa przepisy na tradycyjne ciasta: piernik i makowiec. Znajdziecie je poniżej.
Ale nie samym jedzeniem żyje człowiek. Nasz rozmówca podkreśla dalej, że jednym ze starszych zwyczajów świątecznych nadal kultywowanym w okolicach są kolędnicy. Cały czas można ich spotkać – najczęściej między Wigilią a 6 stycznia – m.in. na terenie gminy Kęsowo. Jeszcze parę lat temu przebieraniem się za kolędników, śpiewaniem i odwiedzaniem kolejnych domów, zajmowali się tutaj głównie dorośli. Obecnie przy Domu Kultury w Kęsowie działa grupa młodych kolędników, która z charakterystyczną kolorową, tekturową gwiazdą zawieszoną na długim trzonku odwiedza okolicznych mieszkańców.
Cieszy mnie, że dzieciaki znowu chodzą do gospodarzy, śpiewają kolędy i składają życzenia. Ta tradycja funkcjonowała u nas kiedyś bardzo mocno. Pamiętam, że kiedy sam byłem młody, też chodziłem po kolędzie. Ale były to takie czasy, że jak złapała nas milicja, to funkcjonariusze gwiazdę i inne sprzęty zniszczyli, a nas pogonili do domu. Milicjanci nazywali to wtedy żebraniną
– wspomina Zygmunt Kędzierski.
Dzieci muszą widzieć Świętą Rodzinę, trzech króli, pastuszków, itd. A ozdoby? Niech to będą oprócz tych kupowanych w sklepie także jabłka, orzechy czy postaci wykonane ze słomy
– wylicza.
Słoma była dawniej pod ręką w każdym gospodarstwie. Wypychano nią chociażby sienniki. Bardzo trudno dostępne były za to bombki czy nawet kolorowy papier do tworzenia łańcuchów. Kędzierski przypomina również o podłożeniu sianka pod obrus.
Młode dziewczyny mogą wyciągać źdźbła trawy. Ta, która wyciągnie dłuższe, szybciej wyjdzie za mąż
– słyszymy.
Wracając do ozdób: bombki jeszcze w połowie ubiegłego wieku wcale nie były aż tak popularne.
Pamiętam z dzieciństwa, że rodzice mieli 6 bombek. Ciotka przysłała je z Niemiec. Patrzeliśmy na nie z zachwytem. Te bombki, zwłaszcza dla nas dzieci, były czymś niesamowitym
– opisuje Kędzierski.
Drzewko do góry nogami. A choinka z 6-ramienną gwiazdą na czubku
Jak bombki, to oczywiście choinka. Twórca z Przymuszewa przypomina, że drzewko bożonarodzeniowe w takiej formie, jaką znamy obecnie, również przywędrowało zza zachodniej granicy. U nas, ale i w różnych innych regionach Polski, rodziny stroiły dawniej podłaźniczkę!
Podłaźniczka była podwieszonym pod sufitem, do góry nogami czubkiem jodły, świerku czy sosny. Pień skierowany był do góry, a nie w dół. Podłaźniczka mogła mieć też formę wianka uplecionego z gałązek iglastego drzewa. Tak jak na choince, na niej również wieszało się ozdoby. Nadal są rodziny, które jednak wieszają podłaźniczkę, zwłaszcza na lubelszczyźnie, ale i na Kujawach
– tłumaczy twórca ludowy. Podkreśla dalej, że przy strojeniu choinki warto zwrócić uwagę na to, aby gwiazda na jej czubku miała nie 5, a koniecznie 6 ramion – tak, jak gwiazda Dawida. Przy tworzeniu gwiazd betlejemskich należy z kolei pamiętać, aby leciały one do szopki, a nie „uciekały” od niej.
Osobiście, jako dziecko, zbliżające się święta odczuwałem najbardziej dzięki zapachom. Mama robiła tradycyjne pierniki, do których ciasto przygotowywała w kamiennym garnku już na początku adwentu. Za każdym razem, kiedy wchodziło się do domu, od progu pachniało korzennymi przyprawami. Człowiek nie mógł doczekać się Wigilii. Nie wiem, jak mama to robiła, ale pierników, które wisiały na choince, nie dało się tak łatwo ugryźć. One musiały swoje "odwisieć". Dopiero po święcie Trzech Króli nadawały się do jedzenia. Wtedy robiły się zupełnie inne, miękkie
– kończy wspomnienia Zygmunt Kędzierski.
Zygmunt Kędzierski wraz z żoną Franciszką.
Panie z KGW w Przymuszewie nie wyobrażają sobie świąt bez przygotowywania tradycyjnych potraw.
Piernik tradycyjny
Składniki:
Przygotowanie:
Miód przegotować z przyprawą korzenną i ostudzić. Margarynę utrzeć z cukrem i dodawać po jednym, całym jajku. Następnie dodawać: letnią kawę, przesianą mąkę i przestudzony miód. Ucierać. Na koniec wlać mleko lub śmietanę z wymieszaną wcześniej z sodą. Ciasto musi być lejące. Piec w piekarniku w temperaturze 170 stopni około 50 minut.
Strucla makowa z Przymuszewa
Ciasto:
Masa makowa:
Lukier:
Przygotowanie:
Ciasto:
Rozczyn: rozkruszyć drożdże, dodać 0,5 szklanki ciepłego mleka, 1 łyżkę mąki i 1 łyżkę cukru. Poczekać do wyrośnięcia. W tym czasie do miski przełożyć mąkę, rozpuszczone masło, mleko, sól i żółtka. Wyrabiać ciasto, na koniec dodać rozczyn i jeszcze raz wymieszać całość. Odstawić do wyrośnięcia. Potem wyłożyć na stolnicę i podzielić na 3 równe części. Każdą część rozwałkować na takie prostokąty, aby zmieściły się na blaszce. Na ciasto, które jest rozwałkowane, wykładać masę makową, a następnie zawijać w rulon.
Masa makowa:
Do rondla wsypać mak i zalać gotującym mlekiem. Pozostawić na 15 minut. Po sparzeniu mak przekręcić przez maszynkę dwa razy. Dodać miód, rodzynki, orzechy, cukier i skórkę pomarańczy. Całość wymieszać z ubitym na sztywno białkiem jaj.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz