Zamknij

Wystawa, którą warto zobaczyć. Malarstwo Zenona Korytowskiego ZDJĘCIA

09:52, 23.11.2018 K.T Aktualizacja: 11:14, 23.11.2018
Skomentuj

Zenon Korytowski w piątkowy wieczór (16 listopada) był obecny na wyjątkowym wernisażu. Zgromadzonych licznie gości witał ze swoich autoportretów...

„Lubił mówić i umiał mówić. Przyszedł ten moment, że zamilkł. Pozostały obrazy, które są wszędzie”. To część dłuższej wypowiedzi Marii Korytowskiej, która przemawiała do bardzo dużego grona gości przybyłych na wernisaż. Wystawa miała być w pewnym stopniu podsumowaniem 55 lat pracy twórczej Zenona Korytowskiego, a on sam miał w niej uczestniczyć. Niestety, przybrała wymiar retrospektywny...

Artystyczna droga Korytowskiego, którą trzeba zobaczyć. Do tego niedokończony obraz i...
Wystawa w Tucholskim Ośrodku Kultury jest niezwykle ciekawym doświadczeniem, wzbudza wiele różnych emocji i pozwala obcować z prawdziwą sztuką w naszym mieście. Każdy, kto ma potrzebę choć na chwilę zatrzymać się i uspokoić myśli wśród obrazów, powinien zajrzeć do sali wystaw. Jak mówi Adam Korytowski, syn malarza, nie sposób jest przedstawić na jednej wystawie retrospektywnej przekroju całości prac artysty. Spuścizna obejmuje malarstwo olejne, akwarele, rysunki, pastele czy plakaty. Tucholska wystawa przedstawia drogę artystyczną Zenona Korytowskiego w gatunku malarstwa olejnego – od lat 60-tych do prac, które powstały jeszcze w 2018 roku. Dzięki temu można prześledzić zmianę niektórych cech, którymi jego malarstwo się charakteryzowało, m.in. różny dobór kolorów, stosowanej kreski czy plam pędzla.

Wystawiliśmy 28 obrazów Zenona Korytowskiego oraz dwie prace z 1955 roku jego nauczyciela – Krzysztofa Candra. Obrazy powstałe od 1985 roku wpisują się w tradycję koloryzmu polskiego, wcześniejsze utrzymane są w formie kubistycznej. Wystawa ma ustalony kierunek zwiedzania, dzięki czemu możemy w prosty sposób dostrzec, jak ewoluowało malarstwo artysty na przestrzeni lat

– tłumaczy Agnieszka Joppek, organizatorka wystawy z ramienia Tucholskiego Ośrodka Kultury.

Wśród zbioru prac znajduje się aż 8 różnych autoportretów, które Korytowski chętnie malował. Jeden z nich, jak tłumaczy syn Adam, ojciec stworzył z przymrużeniem oka. Malarz spogląda na widza nieco groźnie, a obraz nosi tytuł „Artycha”. Inny autoportret powstał już w 2018 roku, na krótko przed śmiercią. Na wystawie czeka także jeden obraz, którego artysta nie zdążył dokończyć – „Skrzypaczki” oraz... zagruntowane przez Korytowskiego, puste płótno. To właśnie na nim swoje podpisy i rysunki zamieścili uczestnicy wernisażu. Podkreślmy, że w piątkowy wieczór na sali wystaw było ich bardzo dużo.

Wystawa potrwa do 14 grudnia. Dlaczego wernisaż odbył się akurat 16 listopada? Kto wybrał tę datę? Kto w trakcie spotkania wspominał Korytowskiego? Gdzie w Europie niedługo odbędzie się wystawa prac Mistrza? Duży artykuł na ten temat znajdziecie w najnowszym "Tygodniku". Zapraszamy do obejrzenia internetowej fotorelacji.

 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(3)

BOGUSIABOGUSIA

0 0

Pamięć i piękno pozostaje... 15:36, 23.11.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

ArtystaArtysta

0 0

Malarstwo zakomplesionego kolorysty, zyjace dzieki UKLADOM komunisty z system socjalistycznym i zabiegom żony megalomanki.
. 00:11, 26.02.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

JAMCIJAMCI

0 0

Pseudo artysto,przeczytaj jeszcze raz swoje WYPOCINY,odetchnij i zajrzyj do rozumu.POLECAM 16:31, 05.03.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%