Okazuje się, że sporo osób, które ją znało, nie miało pojęcia o jej wieloletniej pasji. Energia i pasja, z jaką opowiada o hafcie (zresztą nie tylko), może zarazić. Dlatego, mimo że już sama nie haftuje, powinna podzielić się swoim hobby z innymi. Prace Bronisławy Mechlińskiej, Sławki, można oglądać w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Tucholi.
- Haftowanie zamieniła na czytanie. Została mistrzem czytelnictwa naszej biblioteki! Nie czyta romansów czy kryminałów, a bardzo dobre, wartościowe książki - to jedna z wielu ciekawostek, poza i tak szerokim tematem hafciarstwa, na temat Bronisławy Mechlińskiej. Podzieliła się nimi Hanna Szramka, szefowa Miejskiej Biblioteki Publicznej w Tucholi otwierając wystawę haftu autorstwa Mechlińskiej. Prace są dostępne do oglądania w wypożyczalni. To że warto je zobaczyć, potwierdzili... widzowie filmu z ubiegłotygodniowego wernisażu udostępnionego przez "Tygodnik" na Facebooku. Wyświetlenia klipu poszły w kilkanaście tysięcy. Pozytywnych reakcji było mnóstwo. Internauci pytali nawet, gdzie można kupić wspaniałe prace.
"Tańcowała igła z nitką...". Taki tytuł nosi wystawa w bibliotece. Prosty, ale pasujący do energicznej osoby Bronisławy Mechlińskiej. Bronisławy, do której wszyscy zwracają się Sławka. Kobieta z wielką werwą opowiada o hafciarskiej pasji, która paradoksalnie kojarzy się z wyciszeniem. W środę prawie tanecznym, dynamicznym krokiem przemieszczała się wśród gości wernisażu ."Tańcowała..." nawiązuje do muzyki, która towarzyszyła jej w haftowaniu. Od muzyki w jej życiu (ale też podczas samego wernisażu) był brat Bolesław Świergocki, który w środę pojawił się z synem. Był i syn pani Bronisławy.
Pani Sławka urodziła się w 1945 roku. W Tucholi mieszka od 50 lat. Jej zawód to technik analityki medycznej, związana była więc ze służbą zdrowia. Jej artystyczne zainteresowanie jest sformalizowane, bo haftuje od 1975 roku, a w 1988 uzyskała weryfikację w dziedzinie haftu, którą przyznał Zarząd Główny Stowarzyszenia Twórców Ludowych w Lublinie. Jak sama mówi, aktywnego hafciarstwa nie uprawia już od 10 lat. Zdradza nam, że wpływ na to miała choroba. Ale gdy rozmawiamy, zastanawia się głośno, ile siebie może dać jeszcze hafciarstwu. Na przykład poprzez warsztaty dla najmłodszych? Wcześniej na wielu wystawach i konkursach prezentowała haft kaszubski szkoły borowiackiej - tucholskiej. Nisko kłania się swojej mistrzyni haftu i nauczycielce Helenie Grabkowskiej, założycielce Klubu Haftu Złotych i Bursztynowych Barw w Tucholi.
Choć pani Sławka ma bardzo duży dorobek okazuje się, ze wielu znajomych zaskakuje fakt, że to jej pasja. Zaskoczenia podczas wernisażu w bibliotece nie ukrywali nawet znajomi.
- Nie przyszliście tutaj ze względu na mnie, ale na moje hafty, ja się tu w ogóle nie liczę. (...) Jestem jedną z czterech osób, które rozpoczynały z panią Grabkowską klub hafciarski - zaczęła opowieść Mechlińska. Podkreśliła, że nauka z Heleną Grabkowską była niezwykła i indywidualna. Nie było sztampy, a mistrzyni haftu wiedziała, jaką kompozycję personalnie może zlecić każdej ze swoich uczennic. Tak było w przypadku Mechlińskiej, która szybko zaraziła się tworzeniem haftu większych formatów. Małe serwetki niekoniecznie były dla niej. A większy format, to średnio 200 godzin pracy.
Z szeregu anegdot, które słyszymy od pani Sławki, najbardziej w pamięci zostaje nagroda, bodajże pierwsza, jaką dostała za swoją hafciarską pracę. Wielkie pudło, które miała problem podnieść. A w środku... mikrofalówka.
FOTORELACJA - OBEJRZYJ PRACE PANI SŁAWKI
[FOTORELACJANOWA]3851[/FOTORELACJANOWA]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz