Kiedy deszczówka nie jest odpowiednio odprowadzana, gromadzi się w najniższym punkcie na danym terenie. W górę rzecz jasna przecież nie popłynie. I tak przy każdych opadach spływa przed dom pana Mateusza. Odpowiedniego odwodnienia tam nie ma. Będzie, jeśli będzie kasa. A potrzeba jej sporo.
Czytelnik zgłosił się do nas z problemem, z którym niestety musi walczyć wielu mieszkańców okolicznych wiosek, ale też samej Tucholi. Kwestie związane z odprowadzaniem wód deszczowych coraz częściej spędzają sen z powiek zarówno osobom odpowiedzialnym za zarządzanie mieniem publicznym, jak i tym, które korzystają na co dzień z dróg, chodników, ścieżek rowerowych, itp. Denerwują się także właściciele posesji. Często powodem tych problemów są niestety zaniedbania w projektowaniu kanalizacji deszczowej lub co gorsza całkowitym jej braku.
Wspomniane wcześniej minimalne obniżenie terenu z obu stron działki daje fatalne konsekwencje. Przy opadach deszczu asfaltową ścieżką rowerową zaczyna spływać masa wody. Ta zbiera się przed bramą wjazdową, a następnie wdziera się na samą działkę. Takie ilości wody ani nie mają gdzie wsiąkać, ani nie są w żaden sposób odprowadzane.
To tylko krótka zajawka szerszego tematu. "Tygodnik" rozmawiał o sprawie z wicestarostą tucholskim, Zenonem Poturalskim oraz dyrektorem Zarządu Dróg Powiatowych w Tucholi Krzysztofem Kocińskim. Ze starostwem kilkukrotnie kontaktował się także pan Mateusz. Co wynikło z tych rozmów? Pełen artykuł TYLKO w najnowszym wydaniu "Tygodnika". Znajdziesz go w sklepach lub na: www.eprasa.pl i publico24.pl. Poniżej fotki z Bysławka.
Fot. nadesłane
Fot. nadesłane
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tygodnik.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz