Zamknij

Patrycja Kotlęga: Być kobietą, być bokserką, być jak Szpilka

15:35, 26.03.2017 Jarosław Kania
Skomentuj

Patrycja Kotlęga to mieszkanka powiatu tucholskiego i wielka nadzieja chojnickiego teamu bokserskiego. Dwa tygodnie temu ogłaszaliśmy jej sukces - brąz na Mistrzostwach Polski Juniorek. Teraz dowiedzieliśmy się więcej na temat tej sportsmenki - od niej samej.

Siedemnastoletnia Patrycja z Klonowa, mieszkająca i ucząca się w Tucholi, po raz drugi z rzędu zdobyła na początku marca brązowy medal w Grudziądzu, gdzie odbywały się Mistrzostwa Polski Juniorek w Boksie. Pierwszy jej sukces to również brązowy krążek zdobyty na Śląsku. Gdy  startowała jeszcze w kategorii kadetek, stanęła na najniższym stopniu podium.
Jak zaczęła się przygoda z tą dyscypliną sportu? Młodszy o rok brat Patrycji, który od dłuższego czasu trenuje w Gruchała Team Chojnice, po prostu na tyle zaimponował siostrze, że ta postanowiła pójść w jego ślady.
 - Mama była bardzo uprzedzona, bym zaczęła trenować boks. Tata ręcz odwrotnie - był zachwycony i do dzisiaj angażuje się w moje - nasze treningi. Jest fanem boksu od zawsze i niejako tradycją rodzinną jest, że przechwyciłam bakcyla po tacie, przyglądając się działaniom brata - uśmiecha się Patrycja. - Tato dowozi nas dwa razy w tygodniu do Chojnic, ponadto buduje też w Klonowie dla nas siłownię.
Brązowa medalistka zaczęła treningi dwa lata temu, a rok później stała już na podium mistrzostw Polski. Trenerzy muszą być zadowoleni z Patrycji - progresja wyników jet w tym momencie po prostu wielka.

Atut - lewy sierpowy
Nasza rozmówczyni, zapytana o mocne strony i psychikę podczas walki, odpowiada, wprost, że najzwyczajniej nie myśli o tym, iż może przegrać, dostać lanie. Nie dopuszcza do głosu tego rodzaju myśli.
 - Staję do walki i wmawiam sobie, że muszę być lepsza od rywalki. Inaczej nie miałabym po co wychodzić na ring. Myślenie i motywacja muszą być bez szwanku - tylko pozytywne. Moim atutem są lewe sierpowe, dlatego starałam się to wykorzystać w ostatniej walce. Obijałam szczególnie korpus rywalki (zawodniczki Ringu Wolnego Toruń) i wygrałam walkę na punkty. Całe starcie to trzy rundy po trzy minuty.
Trening Patrycji polega na minikonferencji drużyny przed samym treningiem. Tam ustalane są przez trenera cele, przedstawiany plan zajęć. Wybiera się też człowieka, który będzie prowadził  półgodzinną rozgrzewkę. Następnie już wszyscy idą w swoją stronę - do worka treningowego, tzw. gruszek czy tarcz. Trwa to wszystko do dwóch godzin.
 - Oczywiście nie wszystko skupia się na czysto bokserskim treningu; bywam często w siłowni, biegam, spaceruję, pracuję nad koordynacją. Nie wszystko wiąże się z pięściami. - opowiada sportsmenka.

Gdyby nie to kolano...
...byłoby może lepiej podczas mistrzostw w Grudziądzu, bowiem przez odnowioną kontuzję rzepki Patrycja nie mogła walczyć dalej, być może nawet o medale ze szlachetniejszego kruszcu.. Bokserka opowiadała, jak zbyt wielka ambicja przyczyniła się do powstania owej przewlekłej kontuzji.
 - Rok temu w maju byłam chora i omdlałam, przewracając się właśnie na prawe kolano. Przestawiła mi się rzepka i była konieczność chodzenia dwa miesiące w gipsie. Czas uciekał, a ja nie trenowałam. Byłam trochę zła na los. Teraz moja ambicja sportowa zastąpiła zdrowy rozsądek, bo kontuzja mi się odnowiła, ale ja przecież chcę walczyć. Gdybym odpuściła, miałabym zdrowe kolano, ale pewnie nie miałabym medalu. Teraz mam czas, by się trochę oszczędzić. - podsumowuje zawodniczka. Tu musimy dodać, że - jak opowiada trener Marcin Gruchała - w doprowadzeniu do ładu kolana zawodniczki ogromny wkład miał lekarz z... Tucholi, dr Tadeusz Stachowicz.
- Za to doktorowi należą się od teamu ogromne podziękowania - podkreśla Gruchała.

Szpilka i marzenia
 - Idol jest na razie jeden. Nie zapominajmy, że dopiero wchodzę w ten sport - odpowiada Patrycja zapytana o wzór sportowca. Nasza rozmówczyni nie zawahała się jednak wskazać Artura Szpilkę.
 - Ten wojownik zawsze zostawia serce w ringu i niezmiennie go lubimy - ja i brat - czy wygrywa, czy doznaje porażki. Teraz przygotowuję się do przyszłorocznych mistrzostw Polski. Długa jeszcze droga do tego wydarzenia. Jeżdżę na różne gale bokserskie; widziałam już Wacha, Głowackiego, jednego z braci Kliczko. Do skończenia osiemnastego roku życia będę walczyć amatorsko - takie są wymogi. Po osiemnastce sprawa pozostanie otwarta. Lubię chojnicki klub i tam na dzisiaj chcę zostać. Mam ostrożne marzenia, ale mam też swoje sny o potędze - kończy rozmowę Patrycja. „Tygodnik” dopowiada resztę - oby te sny były prorocze.

(Jarosław Kania)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%