Zamknij

Rusza sezon! Czego możemy spodziewać się po Tucholance?

10:40, 18.08.2018 Jarosław Kania Aktualizacja: 10:40, 18.08.2018
Skomentuj

Trener Tucholanki Grzegorz Ogiegło jest już człowiekiem rozpoznawalnym, jeśli chodzi o sam klub. Wprowadził wiele zmian. W rozmowie z „Tygodnikiem” podsumowuje okres swojej działalności. Z nim także dziś przygotowujemy się na nadchodzącego sezonu. Czego należy spodziewać się po Tucholance?

Poniższy wywiad z trenerem Tucholanki Grzegorzem Ogiegło ukazał się w Tygodniku Tucholskim 2 sierpnia. Tucholanka rozpocznie sezon A-klasy w sobotę (18.08) na swoim terenie meczem z Kamionką Kamień Krajeński. 

„Tygodnik Tucholski”: Człowiek z Bielska - Białej, który nagle pojawił się swego czasu w tucholskim klubie. Doświadczony trener, który z niejednego pieca jadł chleb. Jak Pan podsumuje czas działalności w Tucholance? 

Grzegorz Ogiegło: Współpraca układa się jak najlepiej zarówno z samymi piłkarzami, jak też zarządem klubu. Bardziej skupiam się na graczach mojego zespołu, wśród których można mówić o dwóch pokoleniach piłkarzy - jedni mogliby może być ojcami drugich, ale jest odpowiedni klimat, zaś przyszłość rysuje się co najmniej dobrze. Wszelkie sprawy załatwiane są na bieżąco - we wszelkich przejawach współpracy z klubem nie mam zastrzeżeń. 

Czy nadal Wasze treningi maja otwartą formułę? 

Od 19 lipca spotykamy się na głównej płycie trzy razy w tygodniu. Trenujemy tylko wśród siebie i zakończyliśmy otwartość na treningach. Choć okienko transferowe otwarte jest do końca sierpnia, nie spodziewamy się cudów i zawirowań. 

Zatem jak liczną kadrą dysponuje trener tucholan? 

Na dziś mam dwudziestu zawodników gotowych od zaraz do gry. Uważam, że właśnie tylu pozostanie. Nie przewiduję jakichś rewolucyjnych zmian wśród moich grających sportowców. 

Jak Pan ocenia rozegrane dwie rundy? Przyczyny porażek, źródła sukcesu? 

Widzę dwa powody do zadowolenia – zaznaczam, bez euforii, ale pozwalającego wierzyć w tę drużynę. Po pierwsze to zespół ma boisku, po wtóre grupa ludzi poza murawą. Nasze miejsce na koniec sezonu na pewno odzwierciedla możliwości ekipy na tę chwilę. Zanotowaliśmy na swoim koncie wiele dobrych spotkań – pierwsze mecze wiosną czy spotkania z Zawiszą i Victorią Koronowo. Chłopcy mimo wszystko, odnoszę nieodparte wrażenie, są grupą dobrych znajomych poza stadionem. To także ważne. Nie jesteśmy ludźmi, którzy podczas 90 minut mają robotę do wykonania i później cześć. Łączą nas mecze, łączy przyszłość, wspólny kierunek patrzenia. 

Można by coś zmienić na lepsze? Gdy Tucholanka notowała fatalne wpadki? 

Bolesną czkawką mogą odbijać się dwa mecze: z Niemczem u siebie i Dębem Potulice na wyjeździe.  Analizowałem to później i doszedłem do wniosku, że przyczyna jest złożona. Blokada w głowie po stracie bramki – to na pewno zwraca uwagę. Psychika i do tego dekoncentracja, gdy wpadają kolejne gole dla rywali. Często to straty bramek po stałych fragmentach gry. Czas najwyższy wyciągnąć wnioski. 

Można mieć coś na usprawiedliwienie tych błędów?

Trudno powiedzieć… Myślę, że duży wpływ ma także małe doświadczenie tych graczy, którzy nie tylko stanęli na określonych pozycjach, robiąc coś nowego, ale też rozgrywali też całe mecze, bo w końcu kiedyś muszą się ograć. To młodzi zawodnicy, którzy mają wielki potencjał, jednak muszą zapłać frycowe. 

Jak jest z Patrykiem Suchomskim i Jarosławem Ostrowskim? 

Pierwszy z nich po feralnej kontuzji w Koronowie wraca do treningów, a czy zacznie grać od początku nowego sezonu, zobaczymy. Nie dopuszczam myśli, by taki zawodnik wszedł na murawę, nie będąc do końca wyleczonym. Więc tu w przewidywaniach jestem ostrożny. Podobnie w przypadku Jarka – niedługo zdejmie gips po złamaniu kości piszczelowej w Świekatowie, potem rozpocznie długą rehabilitację. 

Podkreśla Pan rolę młodzieży – nie tylko w tej rozmowie. Wprowadził Pan wielu młodych ludzi do składu. Co chciałby nie tylko im Pan powiedzieć? 

Wielki apel do młodych sportowców skupia się na ważnych i od dawna znanych zasadach, tu Ameryki nie odkryję: piłka nożna to nie tylko umiejętności techniczne, taktyka, to nie tylko indywidualności. To jest przede wszystkim poczucie motywacji, odkrycie wyzwań, podjęcie ich, stanięcie z nimi twarzą w twarz. Co ważne – gdy nie wychodzi się w pierwszej jedenastce, nie można tego rozpatrywać w sensie porażki, ujmy na honorze, wręcz odwrotnie – to ma być motywacją do większego wkładu pracy w treningi. Nasz zespół grał z wielką chęcią w wielu meczach – do końca. Wtenczas były efekty – strzelone gole pod koniec spotkania, gdy rywal słabł. Tu nie było mowy o żadnym fuksie, przypadkowości. 

Na trybunach pojawiało się w czasie ostatniej rundy wielu kibiców…

Za to im jesteśmy wdzięczni. Nie kryję – wpływ na tę sporą, zadowalającą frekwencję ma na pewno sama oprawa meczów. Wyjście na murawę, losowanie nagród w czasie przerwy. Sam klimat po spotkaniu, gdy drużyna podchodzi do kibiców i ma z nimi bezpośredni kontakt. To wszystko buduje zespół. 

Liga jest zreorganizowania w tym sezonie. Co Pan na to? 

Doszło kilka nowych zespołów. Nie jestem w stanie określić, kto będzie groźny, bo poprzedni sezon pokazał, że każdy jest w stanie wygrać z każdym. Niespodzianek na boiskach nie brakowało. Niektóre nowe zespoły w A-klasie są połączeniem dwóch niegdysiejszych klubów – wystarczy spojrzeć na istniejący naprędce terminarz. Myślę, że po 5-6 meczach będzie można określić faworytów. 

Będziecie jednymi z nich?

Chcielibyśmy. Chcę podziękować wszystkim bez wyjątku za postawę w czasie meczów i treningów. Szacunek wobec starszych zawodników – przykład idzie z góry. Uznanie dla młodych, że potrafią czerpać dobre wzorce. Kibice – przychodźcie ciągle tak licznie, bądźcie tym dwunastym zawodnikiem. Zapraszamy na wszystkie mecze. 

(Jarosław Kania)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%